Dźwigam się z nocy, Stąpam po linie, Byle do światła.
Podnoszę rękę, Odgarniam chmury Jak przywidzenia.
Wkładam sukienkę, Przenoszę góry, Bieg zdarzeń zmieniam.
Zmieniam bieg zdarzeń, Kiedy śnieg strącam z gałęzi świerku, Gdy konfitury wieczorem smażę, Kocham bez lęku.
Wiele się zdarzy, Bo będą świty do obudzenia, Bo ciągle czytać chcę w twojej twarzy, - pełna zdziwienia.
Otwieram okno I nagle Ziemia Rusza do słońca.
Więc się przedzieram Z nią przez gąszcz cienia. Deszcz, śnieg roztrącam.
Zrzucam pancerze Dziwnego kroju - świt już nie rani.
Teraz w to wierzę, Bo w mym pokoju Pachnie jabłkami.
Pachnie jabłkami. Wstaję i idę w piękne nieznane. Rzeźbię, maluję świat spojrzeniami, Wierzę w przemianę
- z kropli jest rzeka, Z okruchu ciepła - drzewo i owoc, A z moich pragnień - droga daleka. Więc idę. Idę. Masz moje słowo.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.