Do dyrektora cyrku w N. wszedł gość, na twarzy miał rumieniec i krzyknął: dyrektorku, wiem jak się ma zacząć przedstawienie!
Sztampowych parad dosyć już, i innych tym podobnych chwytów. My, gdy orkiestry zabrzmi tusz, puścimy w cyrku stu dżygitów.
Wszyscy w kostiumach z czarnych skór będą drałowac po arenie i każdy w dłoni dzierży wór. Tak się zaczyna przedstawienie!
Tutaj dyrektor krzyknął - stop! mów pan, co dżygit ma w tym worku! Jegomość odparł - otóż to! W worku jest gówno, dyrektorku!
Czekajże pan, bo tchu mi brak, dżygit to w worku ma? A jak! I teraz tak: napięcie rośnie, wtem gaśnie światło, pada strzał i każdy dżygit w tej ciemności rozrzuca to, co w worku miał.
A potem tętent się oddala i dyrektorku ukochany, światło znienacka się zapala i cały cyrk jest obesrany! Czarna arena i orkiestra i napis: "Wiwat ZPR" czarne tygrysy, foki, krzesła, wszystko na czarno, wszystko w merde!
I wtedy ja na dany znak prężąc i śmiejąc się szampańsko wychodzę ubrany w biały frak....
i mówię: dobry wieczór Państwu!!!Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.