Przyszedł ten czas, czas otworzyć wszystkie teczki Wierz mi, stoisz obok pełnej prochu beczki Po tej pętli, poczujesz jakbyś pił energetyka Bomba tyka i ta tematyka nie straszna mi tak I na bitach opiszę typa tego z Polski elektryka Co przed odpowiedziami wciąż umyka Trochę przypał, ale zacznę od początku Słuchaj mnie uważnie by nie zgubić tego wątku, W porządku jest grudzień siedemdziesiąt. Ciemny, mroźny, zimowy miesiąc Zadają pierwsze pytania, są pierwsze rozmowy, Pokazałeś wtedy, że do nich jesteś gotowy Jasiński Jan chyba pierwsza twa ofiara O twoje donosy nikt nie musiał się starać Cwany i obłudny, taki zwykły przewalacz, Elektryk został kablem, typowa zaganiara
Ile padło nazwisk, wiesz? Jakie plany, ile miejsc, kto był rozpracowywany? Prawdę znamy, dowód mamy, już zostałeś opisany Taki typ, taki nikt, chodzi nadal zakłamany
Trochę sprawa stara, ale wiemy o czym mowa Kapitan Graczyk ciebie zwerbował Żeś bezpiece się spodobał trochę prawda w oczy kole Jeden dwa pięć trzy pięć to twój numer TW Bolek I z bezpieką ponoć sam prowadziłeś swoją grę No a prawda jest prostsza, sprzedałeś się Ponoć farta miałeś, posłuch miałeś chcieli iść za tobą Jeszcze nie wiedzieli jak parszywą jesteś osobą Sześć lat współpracy, dwieście kart donosów A ty będziesz wmawiał, że na komunę znalazłeś sposób? Zrządzenie losu, kiedy prezydentem byłeś No to karty z teczki wyrywałeś później je paliłeś I się trochę przeliczyłeś, dowody zostały Ostatnie na pawlaczu u Kiszczaka się zachowały Problem jest niemały ponoć podpisy podrobili No a grafolodzy razem z sądem że prawdziwe oznajmili
I nie miałbym ci za złe, takie były czasy Ale ty robiłeś to chętnie sprzedawałeś dla kasy Później żonie żeś się chwalił, że wygrywałeś w totka A naprawdę to żeś sprzedał kogoś na swej drodze spotkał Może byłeś zastraszany jestem w stanie w to uwierzyć Ale brałeś za to kasę i tego nie mogę przeżyć Internowany w Arłamowie żyłeś z wielkim trudem? Typie ty z komuną, chlałeś z nimi wódę Jakim cudem ty mi powiedz, pod okiem komuny Dostałeś się bezpiecznie na sejmowe trybuny? W czasach gdy strzelano w potylicę niewygodnym Ty stałeś się politykiem, bardzo wymownym Gdy nazwisko twoje jako TW padało z mównicy Śmiałeś się szyderczo, nie liczyłeś się z niczym Sprzedawczyku ty wbrew faktom, brniesz w swoje teorie Coraz głupsze, żenujące są te twoje historieTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.