On jej się zdarzył tak przypadkiem Ot na przystanku przy teatrze Ona zerkała on nie patrzył Czuł że zapatrzy się na zawsze
Dwa autobusy odjechały Dwa serca tu w bezdechu tkwiły Ona zerkała on nie patrzył Więc pomyślała że wstydliwy
Podeszła lekko Tak ostrożnie I z troską w głosie zapytała: Czy może jestem Ci potrzebna? Bo że potrzebna już wiedziała
Dwa autobusy odjechały Dwa autobusy odjechały Dwa autobusy Dwa autobusy Dwa autobusy odjechały
Gdy jej potwierdził że tak sądzi Ze wzrokiem co wciąż chodnik mierzył Wiedziała że to palec Boży Bo nie popatrzył a uwierzył
Małżeństwem byli bardzo krótko Lecz gdy go o to ktoś zapyta On milczy ze spuszczonym wzrokiem i się uśmiecha do chodnika
Dwa autobusy odjechały Dwa autobusy odjechały Dwa autobusy Dwa autobusy Dwa autobusy odjechały Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|