Znów konkretnie wejdę w werble wiesz, że jest tak konsekwentnie jebnę, nie mogę przestać. Będę wrzeszczał o tym, o czym oni boją się szeptać, Mesjasz patrzy na świat przez dziury w rekach. Na szyi pętla wiązana przez rzeczywistość, pod nogami chwieje się stołek zwany przyszłość. Łatwo przyszło, a przecież poszło o coś głupiego, wszystko pójdzie w odstawkę, kiedy przyjdzie co do czego. I nie ma tego złego, co by nie mogło być gorsze, jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o forsę. I nie ma nic za darmo, weź płać za powietrze, tu zapracować musisz nawet na konsekwencje. Pogoda dla bogaczy a wiatr wieje w oczy, życie równia pochyła, fortuna kołem się toczy. Ja się staczam i wracam do punktu wyjścia znów, gdzie każdy czyn wart więcej od tysiąca słów.
Prędzej zgnije ci nos, niż poczujesz w sobie moc, masz wysokie ambicje to wejdź na nie i skocz. Wcale nie poczujesz lepiej się, gdy uderzysz o glebę ale pierwszy raz to nieszczęście nie spadnie na ciebie. Myślisz, że twoja śmierć tutaj bliskim złamie serca? Gdyby zwłoki nie śmierdziały, nikt by cie nie ruszył z miejsca. Przestań się łudzić, że znaczysz coś dla ludzi, powiedz, jak przesypiając życie chcesz podziw budzić. Niejeden tu dziś trudzi się, by mu postawić pomnik a drugi mówi czemu nie być wzorem dla potomnych. A życie w twarze śmieje się im, bo nie ma tak łatwo i zapał ich ostyga, wtem na głowę pomyj wiadro. Ty staraj się lub spalaj się, jeśli wierzysz że warto ja latać chcę a spadać nie, chodź z marzeń mnie obdarto. Znam to wiec nie pierdol mi, że ciężko jest, bo wnętrzności wypruję ci i zrobi ci się lżej.
Patrzysz na mnie z góry, chyba bujasz w obłokach bo moja góra to Olimp, twoja to Golgota. I co tam na blokach słychać, walczysz dalej w sumie chuj mnie to boli ale lubię słuchać bajek. Pewnie w chuj skuna palisz i pijesz litry wódki, bo chcesz puścić z dymem problemy i utopić smutki. Ale jutro i tak ma dla ciebie inny plan, choćbyś zgrywał ulicznego wojownika jak Van Damme. Zostaniesz sam, tam gdzie fantazja gaśnie a strach tak wyraźnie radzi sobie z jej blaskiem, że fartem będzie, jak nie stracisz z oczu celu. I tak na ślepo zgubisz drogę, zabłądzisz jak wielu. Otchłań spogląda we mnie, ja patrze w nią śmiało ale najgorsze jest to, że widzimy to samo. I co by się nie działo, mało mnie to rusza wciąż, może kiedyś wstanę rano, żeby wypierdolić stąd.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.