Na plecach mam ciarki, gdy łapię za kartki długopis w dłoni, czas mnie goni więc staję do walki Z ignorancją, głupotą, jebać szarą rzeczywistość pierdolę tolerancję i poprawność polityczną Żywię się nienawiścią więc nigdy nie chodzę głodny i choć sram na wszystko to nigdy nie zrobię dupy z mordy W głowie gruby pierdolnik, rzadko tu trzeźwo myślę jebane promile, ciągle mylę realność i fikcję Mam siłę i odporność na ciosy jak w jujitsu bo życie jak Lyoto Machida kopie mnie po pysku Nikt nigdy prosto w oczy nie nazwał mnie pizdą rodzisz taki pomysł to sprawię, że go poronisz szybko Jak Nicole Kidman widzisz nawet próbować nie warto plan gotowy, wchodzę Ci do głowy jak DiCaprio Przekaz podprogowy, zamknij oczy, udawaj że śpisz już ich nie otworzysz, rano znajdą Cię w kałuży krwi
Masz sześć milionów sposóbów by mieć to życie z głowy i ja każdą zwrotką dokładam Ci tu szesnaście nowych Życie boli? Nie pomoże Ci żadna tabletka jestem wirtuozem w tym pierdolonym graniu na nerwach I to pierdolony pewniak, że w tym pierdolonym świecie prędzej pierdolniesz na glebę, niż uda Ci się wzlecieć Tutaj nikt nie lata, chociaż wielu skacze z okien mają skąd spadać no bo wymagania są wysokie Liczysz na poprawę, prawda może się okazać szokiem bo prędzej Stevie Wonder zabije kogoś wzrokiem Niż jednym skokiem wybijesz się ponad przeciętność ja pewnym krokiem idę i dalej mi wszystko jedno Kiedyś czułem się świetnie, lecz tylko przez krótką chwilę bo pierdolony lekarz szybko odciął pępowinę Teraz mam ciężką rozkminę, by na życie znaleźć patent na szyi z pętlą, nie krawatem, jestem własnym katemTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.