Znów nie podnoszę rolet W domu brak zasięgu Odizolowany, dzień cały siedzę po ciemku Ciekawy co u mamy Dzwoni siostra – nie odbieram Dzwoni Sławci, Dzwoni Łucznik Chcę ukryć ze umieram Martwię się o zdrowie babci To nie mojej, co mnie dziwi Wielu nie zrobili tylu kiedy jeszcze żyli W najzimniejszym mieście świata Będę miał dla ciebie ciepło Oby przez powłokę nigdy co złe, nie przeciekło Nocy pół będę opisał I zapewne dnia połówkę Światło mi dogryza, rzucam ręcznik na żarówkę Słucham Anubisa Sam w odosobnieniu Napisałem Izolatkę przy nim, jak byłem w podziemiu Przejrzałem jasnowidza, choć nie doszło do spotkania Chyba każdy smutek widział w okolicach Kołłątaja 1000 myśłi na minutę Myśl szersza zapisałem Tak zjebaną mam naturę Wszędzie czuję się ciężarem Nie chcesz wiedzieć co myślałem, Schiza już w dzieciństwie Urodziłem się by pisać o krzywdzie w jej towarzystwie Bez izolacji dzisiaj, bo jzu idzie po mnie wczoraj Może spadnie ciężar z krzyża, gdybym się odizolował
Jak chwytał będziesz płytę nie dotykaj instalacji To pierd* niewypał, na kablach bez izolacji Te kur* nie miały racji, nei dane im dotknąć I nie chodzi mi o kable, a o jebaną samotność
Ból smutek, cierpienie i radość Chcę życ po swojemu, a nie jak oni każą Ból smutek, cierpienie i radość Po co nam te kwiaty, jak rozbity jest wazon
Nie ogarniam klapy Potrzebuję przerwy Choć tankuję, Na ostro to świecą się rezerwy Nie wiem ile energii, wystarczy na wybryki Wracam do domu, chyba popaliłem styki Szkoda na to patrzeć Na biurku mam wezwanie Borę za telefon Dzwonie na terapie Wiem ze podupadłem Zrobić coś z tym musze Na szczęście tata jest moim Orfeuszem Uratować dusze czy izolować ciało Szczególnie od swych bliskich, za więzienną kratą Oj nie jest łatwo Ale tak być musi Poraziłeś wszystkich Sam zaczynasz się dusić Wrzuć dzis izolacje, daj ochłonąć procesorom Nie jestem Stephen King, to po co pisać horror? Mówię wszystkim do zo I spadam się leczyć na brudne sciany nie nakładaj tapety nie kumam wszystkiego potrzebne są kodeki rzeczywistość razi, jestem sztywny jak manekin nie wchodzę do rzeki nawet za pierwszym razem wolę zerkać z mostu na cały ten wir zdarzeń
Jak chwytał będziesz płytę nie dotykaj instalacji To pierd* niewypał, na kablach bez izolacji Te kur* nie miały racji, nei dane im dotknąć I nie chodzi mi o kable, a o jebaną samotność
Ból smutek, cierpienie i radość Chcę życ po swojemu, a nie jak oni każą Ból smutek, cierpienie i radość Po co nam te kwiaty, jak rozbity jest wazonTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.