Miał dwadzieścia jeden lat, na imię mu Piotrek dano, urodzony w biednej rodzinie, jakoś o piątej rano, tu gdzie, łzy na twarzy, więcej ważą, a nie udane związki nie tylko serce łamią, szkoły, nie było mu tak łatwo skończyć, siedmioro w takim pokoju, w którym byś dostał klaustrofobii, alko, jointy i kurwa mać dorośli, powiedział sobie, czas (czas) to kończyć, znał paru gości, co mieli to od zaraz, wziął od nich dżez, prochy, zaczął tym ganiać, nie bał się w credo brać, stanowił dobry i kanał, a klientów to miał, dlatego, bo nie wypierdalał, to było życie, kupione spodnie z logiem mówił 'dobrze robię', umiałem podnieść dłonie, gupił flotę tam, gdzie sporo brudnych monet, a nie Twoja kobieta oznacza smutny koniec. Ustawka jak co tydzień, miał jechać do nich, abonent nie dostępny, Góra czasem tak robi, czekał na telefon, około siedmiu godzin, dwudziesta druga - proste, dzisiaj już nie zadzwoni. Zostawił temat, tyle co na gibony bierze, ma dzisiaj urodziny, lecimy w teren, żadne pixy mega bo to mu, muli beret , na stole ruda, wyjęte baterie i portfele, bawił się dobrze, ta, pixami walczył, dwadzieścia jeden lat, król z dziwkami nie tańczył. Ci tu coraz mniej, to się zawinęli z knajpy, jedni coś jeszcze, on poleciał do panny. Na koniec sto lat, śpiewali szczerze gdy mu, zegary wskazywały, że do piątej siedem minut. Idąc tak ulicami, tu się króla nie bali, stali wkurwieni, Ci co się w regułach nie jebali, a że jeden go kojarzył, mówi dawaj nam temat, on stał naćpany mówił 'naprawdę nie mam!'. Wszystko się kończy, życie to nie karuzela, mając nóż pod żebrami, wiesz, że czas umierać. Ciemna ulica, krew płynie mu z piersi, nie może oddychać, w głowie zaczyna się kręcić, łapie za telefon, a ten bez baterii, dwadzieścia jeden lat, szakal za dużo kręcił.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.