To jest chore jak mówisz, że nie mam prawa do broni, Pozwól, że wypiorę cię, miasto stanie się moim. Dwudziesta druga, mój cień opada na ściany, Nie wiem gdzie on pójdzie, ale podążam za nim. Widzisz te mordy, mówię: odbij synu, Nie ma sensu po nocach odwiedzać ostry dyżur. Ale niejeden myślał, że sobie z nimi poradzi, Później jego dupa mówi: przecież mogli cię zabić. No bo to tylko niejeden koleżka powtarza, Mam nadzieję, że wygrałem, bo to miasto to hazard. Doszedł do domu cały, raczej ktoś mu pozwolił, W sumie nic mu nie zabrali oprócz tej Motoroli. Bo wszystko było w rękawie, przezorny, a nie cykor, Ale jeszcze wiele razy musi przejść tą ulicą. Niedaleko pada dzwon od zburzonej dzwonnicy, Ale chęć pozostaje na zdobywanie ulicy.
Ref: Znasz tek kodeks, tu każdy żyje swoim życiem, Nielicznym się udało zostać pomnikiem. Wiara w siebie, w nas, droga do werbli, Raczej już mnie znasz - gada to Enzym.
Władca reprezent gromada to na bank, yo! Wpadam na imprezę, więc opowiedz koleżankom. Apogeum miasto, kto daje werdykt, Enzym, ten co przykuwa to do mebli. Sprzedałem duszę, w papierach to widziano, W tych bramach do Hadesu zabierze cię Charon. Czarna postać co jej się nie uda, Mroźny świat, nadchodzi dwudziesta druga. Wtem na oknie siada ten, którego na co dzień się boisz, Miasto nocą bywa katem samokontroli. Samara podana tylko w tych układach, Gada no to bragga, spada, uwaga. Zmrok zapada, zapada kaptur na twarz, Twarz tego typa, którego trzeba się bać. Trzy, dwa, raz, znienacka jak zmora, Zapada na twarz hipnoza i morał.
Ref: Znasz tek kodeks, tu każdy żyje swoim życiem, Nielicznym się udało zostać pomnikiem. Wiara w siebie, w nas, droga do werbli, Raczej już mnie znasz - gada to Enzym. (x2) Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|