Mówię głośno skąd pochodzę, kiedy pytasz mnie Złota owca w czarnym stadzie, jestem pasterzem Tu, gdzie beton zawsze żyzny, ziomów prowadzę Wspólny krwiobieg, jedno serce, a nie biznesmen Mówię głośno skąd pochodzę, kiedy pytasz mnie Złota owca w czarnym stadzie, jestem pasterzem Tu, gdzie beton zawsze żyzny, ziomów prowadzę Wspólny krwiobieg, jedno serce, to jest B.O.R
Znowu mam gruby lot, nawija Star Trek, Wyczucie smaku, koneser, jem z tatarem tartę, Lecę na łowy, jak rekin, kiedy wyczuje farbę, Style surowe, jak steki, wiec podwinę mankiet, Razem ze stadem wyjemy do nieba po nocach uuuuu, To stare wilki wyrosły tu w lasach na blokach uuuuu, Po lepsze jutro codziennie jesteśmy na łowach uuuuu, Choć na wyginięciu dajemy radę, zbędna tu, kurwa, ochrona,
Urodził się, sam dzisiaj nie wie gdzie Nie widział słońca ni nieba też Ojciec mu wrogi, mamy nie znał więc Samotnie ciągle witał nowy dzień Dlaczego ja? Tak Boga pytał się Naprawdę skrzydeł tych nie mogę mieć? Rozłożył ręce, chyba tego chce I jego oczy mówią "leć"
Raj którego nocą pragniesz Tak, jak ja To niebo, to raj Dalej, dalej proszę leć, proszę gnaj! (x2)
Ciągle dążę do perfekcji, wolny umysł to potęga, Ci co stali się legendą zawsze pierdolili schemat, wiem dobrze pamiętasz kto pierwszy ruszył ten temat, to syntetyczna mafia, dziś wielu chce nas powielać Daje, więcej niż rap, tworzę nowy gatunek, ciągły rozwój do nieba, lece od pierwszych demówek, to jak, perła z podziemia, teraz zjada główny strumień, kiedyś we mnie nie wierzyłeś, dziś stawiasz ostatnią stówę Zgarniam konsekwencji plony, ma rozkminę cała branża, paluch to ten skurwiel, co prawdziwy rap obraża, wzbudzam niechęć hipokrytów, o rapie prawdę obdarzam, nie mam miłości trueschoolu, chociaż zjadam ich na samplach Sto procent wandal, brudzę rapem twoją chatę, jeśli pierwszy raz to słyszysz, przyjmujesz kopa na klatę, teraz, szukasz mnie w sieci, nie znam telewizji, kamer znaki rozpoznawcze ; styl, i w ryju niebieski camel, TEJ !
Kolejny dzień, kolejna taka noc Kiedy pokochać go nie miał kto A ile można modlić się o lont Który zapłonie kiedy chciałby on Zalany łzami, śniło mu się, że Że jego dusza już umie latać Rozłożył ręce, chyba tego chce I jego oczy mówią "leć"
Raj którego nocą pragniesz Tak, jak ja To niebo, to raj Dalej, dalej proszę leć, proszę gnaj! (x2)
Kolejna wiosna wszystko kwitnie Kolejna wiosna wszystko w piździe Niektórzy ludzie topią marzannę Ja najebany topię się w wannie Dnie będą długie – super, jak miło Przestawię żołądek z wódki na piwo Lany poniedziałek – jedyny jaki lubię Nie wiadro z wodą, a wiadro i wódę Więcej nie pije, prima aprilis Pójdę na siłkę, prima aprilis Nie zjem kebaba, prima aprilis Zarobię sto koła i tu się zdziwisz Biorę koszyczek, Wielkanoc Bo w tym koszyczku wielka moc Jaja, wędliny, piwo i setki Bo przed majówką trzeba poświęcić W maju matury, ja ciebie proszę Chlałem i zdałem – 40% Jaka majówka, nic nie pamiętam Spałem, leżałem w dziwnych miejscach Przeleciało tak do czerwca Nadeszły wakacje, ożyły osiedla Gimby się krzywią pijąc drina Ja w ich wieku zerowałem winaTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.