Coś jak druga strona melanżu, ta, chociaż wiem, że to złe trzyma mnie coś, jak łańcuch, co dzień na kacu, a jak? Skąd spraw takich bieg? e, ej - chuj to wie. Tyle na wstęp i skumaj ten gnój, kilka głów, które tu miały zero w życiu, wciąż to samo, jak Bóg dał mi taki test? Jedna z dróg, wielu dróg co wybrała mnie, ja nie wybrałem jej - destrukcyjny tryb, to pojebane jest, że dalej brnę w tym, Bez sensu, wrak bez uczuć, to story wypierdoli cię z butów. Przejdź się w moich, spróbuj, ta i co? Jak nie złapiesz gruntu, tylko chwyć za broń, bez mocnych stron, kocham życie - to wszystko, choć to droga do nikąd - tylko, tylko.
W głąb ciemności, w oczach ich odbite twarze, w codzienności swoich marzeń, na tej tratwie, alkoholu oceanie, wciąż te twarze nastukane, tych przyjaźni, które zabrał czas. Nieprzytomnym przyjacielem został high, towarzyszem na tej drodze niewłaściwych rad, sześciu lat, w których byłem sam, tutaj nie pomagał płacz rodziny, prośby matki, wszystko. Dzisiaj patrzę na tą drogę, drogę która jest do nikąd, z perspektywy szczęścia samobójcy, któremu to nie wyszło, dziś znów na skrzyżowaniu, inną drogą, chociaż tamtej jestem blisko, to nie zniknie, to na zawsze na psychice blizną, z wizją własnej śmierci, nienawiścią, do samego siebie, teraz żyję, wtedy nie wiedziałem gdzie ja jestem, teraz żyję, wtedy nie wiedziałem gdzie ja jestem.
Mam swój cel, każdy wie do czego dążę, myśl dobrze, nie wyczytasz tego z książek, chciałbym szybko iść, stawiać kroki mądrze, dziś robię rap, by wydać kolejny krążek, zegar, tyk, tyka, w którą stronę iść - pytam, prosta logika umiera w miarę pytań, sam na sam, ja i moja muzyka, przyszłość przyznana mi samokrytyka, mogę tam lecieć na drugą stronę, takie myśli rozsypuję, jak garść monet, chciałbym się obudzić i włożyć koronę, jednak patrzę na świat przez te oczy zamglone. Odwołuję się do Boga, chociaż nie wiem czy jest, może to moje trwoga nadaje sens, światła gasną przede mną kiedy biegnę ulicą, idę - "drogą do nikąd".
Brreee... Stoję na skraju dróg, przylądku życia, w którą stronę pójść, by nie było tak jak jest dzisiaj? Czy na końcu drogi spełnią się sny? mówią, że bez ryzyka nie ma gry, high-life, łatwo jest spaść w dół, tutaj ziemia pod nogami łamie się w pół, tyle błędów ile decyzji, niestety w tym świecie rządzi przerost chorych ambicji, ej, szybkie życie, zawiedzione zaufania, prawda z pamięci nie będzie wymazana, Chada ostrzegał - ziomuś nie wchodź w rap, wtedy nie wierzyłem, zajarany nie szukałem rad, chciałem być kimś, żyć jak mogło się przyśnić, prawdziwe życie sprawiło mi zimny prysznic i tyle chwil, przez które jestem tu, to cud, nieświadomy wybrałem jedną z dróg.
Jeśli jesteś gdzieś, a to droga jest do nikąd, jeśli jesteś gdzieś, oddając moc stereotypom, sprzedając serce swe za friko, chcesz czerpać ze źródła lecz, przytrafiło ci się sito, na którym osiada szlam tego świata i oddalasz się gdzieś i wiesz to też sumienie kata, znam to, znasz to też, z czasem zimna więzienna krata, mijają lata, ponad czas, wspomnień chwil, pusty wzrok - to ty, w lustrze twarz, zimna woda na skroń, szorstka dłoń, lecz to nie sen, nie [rozumiesz?] się, takie życie, przyklejony wzrok gdzieś na suficie, chwila rozkminy, jak pauza na tym bicie, jak pauza na tym bicie.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.