Spakowałem się, już mnie nie widać pod 3A I przeraża mnie to gówno, że zostanie po nas piach tylko W piwnicy beatbox, żyłem rapem A parę klatek obok psy wyszorowały chatę Wiedziałem, kiedy palić wroty I tylko się uśmiecham, kiedy widzę swoje bloki Spoważniało towarzystwo Dzieciństwo to jak nóż wbity w gardło na zimno Nigdy nie chciałem stąd wyjechać I pamiętam jak co roku awantury w święta Sąsiedzi myślą „pewnie siedzi” Nigdy nie był święty, ale każdy ma prawo, by przeżyć coś Daleko dom i to jest przykre Że najbliższe ci osoby zrobią ci najgorszą krzywdę I w sumie tęsknie jak skurwysyn, kiedyś wrócę Już nie po to, żeby zbierać blizny
Zawsze myślałem, że życie to tylko parę sińców Góra podbite oko, to wszystko z tego filmu Piję drinka na śniadanie, nie wiem co się jutro stanie Chociaż minęły czasy, kiedy stałem w bramie I tak naprawdę cię kochałem, wiem, że nie ma o czym gadać Ale wiem, że to zjebałem Widziałem twojego faceta, trzymam kciuki Ja nie wrócę już do wódy, przyrzekam I to był ostry lot, kiedy pętle na mej szyi zawiązałem o włos Nigdy nie wstydziłem się boga Też winiłem go za błędy, pręgi, to jest moja droga Dorosłe dzieci to my, stare śmieci nadal kocham Już nie dzwonią tam po psy Lubiłaś słuchać moich zwrotek Napisałem tę dla ciebie, już nie stoję pod blokiemTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.