Od rana stoję, jak kwiat więdnę Pod bramą knajpy albo piekła I patrzą na mnie oczy błędne Strachów z plakatów, ludzi z reklam
Od wieków konam pod tą bramą W mieście bez latarń, w świecie złota - I znowu dzień, i znów to samo Ciągle ta sama nudna nuta:
Ulica Sarg, ulica Sarg Rozpaczliwa, panowie, ulica
Mijają trony, imperatory Z błogosławieństwem i przekleństwem Mijają cztery roku pory I piąta, która jest szaleństwem
Było tu kino, ale nie gra Chaplin z tektury struł się troską I gwiazdy z fałszywego srebra Wciąż układają zły horoskop
Ulica Sarg, ulica Sarg Rozpaczliwa, panowie, ulica
Na Sarg, pod niebem i muzyką Mieszkały Muzy nieparzyste I Ty mieszkałaś, Eurydyko Lecz wiatr Cię porwał z wielkim świstem
Chciałem tam wejść, na Heraklito! Nie jestem chuchrak ni słabeusz Ale policjant wciąż się pyta: - Przepraszam, czy pan jest Orfeusz?
Ulica Sarg, ulica w deszcz Rozpaczliwa, panowie, ulica
Więc katarynkę ustawiłem Krew czarna mi zalała grdykę I grać zacząłem nudny refren: "Oddajcie moją Eurydykę"
Kochaną korbą jak najprościej Kichać mi, bratku, że przeklinasz Jedno ma prawo do miłości Orfeusz, czy też kataryniarz.
Ulica Sarg, ulica Sarg Ulica w deszcz, ulica w skos Ulica Sarg, ulica Sarg Ja wam pokażę, jaka ulica! Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|