Kiedy przyjdziesz, będę biała, szal liliowy mnie uniesie, po prospekcie, po Odessie… Ach!…
Siwe konie przy twej bryczce, złociste chomąta i cyprysy przy uliczce pod lawiną słońca.
Kiedy przyjdziesz, będę święta, niczym księga nierozcięta, lazurowa, szmaragdowa, i pan będziesz mnie całował, Aleksandr Pawłowicz…
Białe schody, białe ręce, dokąd uciec w złotym wietrze? Szmer muzyki, szmer koronek, białe schody przed mym domem, bluszcz…
Pomkniemy promenadą nad rzeźbione morze i tam nasze szaty spadną, Aleksandr Pawłowicz…
I poplączą nam się ręce, i rozgonią się usta, by przywołać znowu szczęście: „Wot, lubow' burżujska!”…
Gdie ty, gdie ty? Gdie twe połki, muzyka orderów, gdy dziś wnuki, gdy dziś wnuki muszę wysłać na zbiórkę pionierów?…Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.