Słyszysz, Pamelo, ten śpiew i dźwięki gitar? To śpiewają chłopcy z naszego puebla. Dla ciebie, Pamelo, nie mam już róży… Tylko kwiat kolczastej opuncji i suchy step mojego serca. Może w mieście znajdę odrobinę szczęścia i odrobinę zrozumienia? Więc żegnaj: nie zostanę z tobą, Pamelo!
Nie, bo ty mnie jeszcze ciągle nie rozumiesz, Nie, bo skąpisz tolerancji w każdą noc. I uparcie trącasz tę zerwaną strunę, Zimne nogi wsuwasz śmiało pod mój koc.
W całym mieście takich małżeństw jest tysiące, Chcą zbudować wciąż na nowo stary dom. Ukochana, to jest nasz ostatni wieczór, Szczęście swe odnaleźć chcę daleko stąd.
Już tylu chłopców wyjechało z naszego puebla… Każdemu trudno było zostawić ciepło domowego ogniska. Ale czym jest życie bez żaru i płomienia namiętnej miłości?
Księżyc swoją złotą twarz pochyla nisko, Ja odjadę, nim zabłyśnie szary świt. Teraz chcę spakować tylko tę walizkę, Nie pomogą twoje słowa ani łzy.
Czy mogę zabrać ten balsam?Dziękuję. Zostawiam za to swój świetny krem po goleniu – może się przyda. Nie płacz, mam drugi.
W całym mieście takich małżeństw jest tysiące, Na niedzielę może wpadnę, zrobię grill. Pa, odchodzę, chcę zamieszkać z moim chłopcem, Ale w sercu pozostaniesz tylko ty.
Tylko ty, tylko ty… Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|