Był raz gang czterech dam - Na to w kartach się mówi "kareta" - Jedna ma butik-kram Innym dwóm w głowie żarcie i dieta Czwartą wciąż kusi wąż Panna, wdowa, mężatka, rozwódka Wybuchowa mieszanka, remedium, odtrutka Co stresy przemiele - olé!
Cała drama w klimakterium Przekwitania odwiecznym misterium W którym gramy główne role Odkąd wąż wyprowadził nas w pole Ten stan zbliżył nas do siebie W niepisanej wewnętrznej potrzebie By wygadać, wywnętrzyć, wydłubać to coś Co siedzi w środku jak ość
Pewien pan, starszy gość - Powiem "mąż mój", by sprawę uprościć - Sobie sam daje w kość By przed światem nie zdradzić słabości Robi więc pompek sto Dźwiga sztangę i jogging uprawia Chociaż grozi mu udar, paraliż i zawał Nie zrywa z praktyką tą, bo:
Cała drama w przekwitaniu - Andropauzie, gdy chodzi o panów Której żaden uznać nie chce - Coś do przodu wciąż gna ich i łechce Coś im każe prężyć mięśnie By z obiegu nie wypaść przedwcześnie By raz jeszcze nasycić pierwotny swój głód Jak Misia Jogi na miód
Cała drama w andropauzie Te łóżkowe wybryki po Viagrze! (a jakże!) Które, jeśli trwają dłużej Mają finał na ostrym dyżurze Lecz odwagi panom brak tu By do nagich wręcz przyznać się faktów I wykrztusić, chowając głęboko swój wstyd Że już pauzują - coś ty?
Cała drama w klimakterium Przekwitania odwiecznym misterium W którym główne role gramy Od jabłecznej afery z Adamem Z winy babskiej ciekawości Różne dręczą nas dziś przypadłości I to na nich, i na tym, jak można je znieść Tej sztuki skupia się treść - oh yes! Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|