O businesswoman to jest blues i o jazzmanie z basem, historię tę zaśpiewam tu, bo lubię bluesy czasem,
Ta businesswoman miała sad z czereśnią i gruszkami i szklarnie miała, w których kwiat zakwitał dochodami.
A jazzman miał jedynie bas i brodę miał kudłatą, a grając sięgał głową gwiazd, a wypić też potrafił.
Raz był w jazzmana klubie jam z jazzmanów stu udziałem, I przyszli ludzie z różnych sfer, high life przyleciał cały.
Od plastikowych lalek spec i facet od ogumień, a razem z nim przyszła też szklarniowa businesswoman.
A tego dnia nasz jazzman grał zupełnie wyjątkowo, i w serce businesswoman wlał liryczną treść basową.
Choć kwiaty kwitły wciąż pod szkłem, choć sad czereśnią płonął, wolała businesswoman jam, jazzmana bas szalony.
I było to, co musi być z kobietą i mężczyzną, i miłość się zaczęła tlić w jazzmanie, w woman-business.
I powracała woman wciąż odziana coraz marniej, wolała bas niż gruszek miąższ, niż dochodowe szklarnie.
A na jazzmanie miłość ta wyryła także ślady, i coraz mniej swój kochał bas, a bardziej gruszki w sadzie.
I zbiznesował jazzman się, a woman zjazzmaniła, i tak znaleźli się na dnie, namiętność ich zgubiła.
Memento ciche blues wam śle jak szmerek suchych liści: konsumpcja sztukę znosi źle, konsumpcję zaś artyści. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|