I. Gdzieś na skale samobójców spotkałem trzech pijaków Jeden pił ze smutku, drugi ze szczęścia, trzeci pił ze strachu Byli dobrzy w swoim fachu, noc młoda Mleczna droga towarzyszyła w ich pijackim szlaku Ten, co pił ze smutku położył spać syna I wpadł na skałę pomyśleć, jak szybko przemija A przeszłość, choć tak miła, na zawsze przepadła A treści życia nie wypełni najpełniejsza szklanka Puścił coś z telefonu, bit zagrał w cichą noc Tak daleko od domu zagłuszać duszy głos I zmuszać mózg do uśmiechu, gdy chce się wyć A zmieniasz to w dziki taniec i drzesz pysk, a w głowie znowu nic Nic niewarte te drogi do destrukcji Chociaż żyje z fartem, w dłoni trzyma wypis z obdukcji Los tak gra, dzisiaj scrabble na emocjach Do świtu, by nową nadzieję dostać od słońca
Ref. Są takie miejsca, gdzie łatwiej myśli zebrać Tam możesz śnić o jutrze lub z "wczoraj" się pożegnać Tam możesz wszystko, wiesz, że nie możesz przegrać Gdy wieczność jest świadkiem, trzeba wierzyć, a nie żebrać
II. Ten, co pił ze szczęścia przesuwał ręką gwiazdy Nakręcany przez miłość niszczył granice wyobraźni Szum fal dawał mu spokój, jakby znikał Chociaż zwykle to ten typ, co nie lubi stać z boku Myśli, a w nich tańczyła walca w sukni z piór Jakby zdjęta z chmur zapraszała do tańca Polał szklankę wódki, odpalił papierosa Znowu zniknął, oczy pokryła rosa, taka noc Wspomnienia tańczą wokół nas na linie A myśli ciągle walczą, by przetrwać tę godzinę Minie niewiadome, to niewarte troski Choć dobrze wiesz, że najmocniej w łeb dostajesz od miłości Kubek emocji wart oceany sukcesu Śmiech z komentatorów, oglądają go zza pleców Trzech na skale, w tle marzenia, troski, żale Z nową nadzieją, którą podaruje im poranek
Ref. Są takie miejsca, gdzie łatwiej myśli zebrać Tam możesz śnić o jutrze lub z "wczoraj" się pożegnać Tam możesz wszystko, wiesz, że nie możesz przegrać Gdy wieczność jest świadkiem, trzeba wierzyć, a nie żebrać
III. Ten, co pił ze strachu chciał zamaskować swój strach Założył kamuflaż, pierwszy punkt - uśmiech na ustach Drugi - brak trosk, cynizm i ironia Wszystkie chwyty dozwolone, byle nie spaść z tego konia Czuł presję, jakby plecak ważył coraz więcej I coraz częściej czuł jak ego szykuje represję Oplątany drutem utkanym ze wspomnień Pootwiera tysiąc szuflad, sprawdzi czy jeszcze jest w formie Przed oczami kalejdoskop, w płucach coraz mniej powietrza Bo każda gwiazda na niebie miała jej twarz Nie da odpocząć popis ego i kompleksów Dziki masochizm bez spokoju i bez sensu Trzech ich było, wyszli z myślami na spacer W noc gwiaździstą serca płonęły jak race Skała samobójców - drobny w życiu przystanek Ruszyli w swój świat, nową nadzieję dał poranekTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.