I. Świat smakuje przyprawiony na ostro Kiedy bez skrępowania chwytasz go tak mocno Kolor, słowo, ruch dał, bilet do uniwersum Do świata samorealizacji, bez kompleksów Bez konspektów mamy wieczny brak planu I chociaż znamy cel, biegniemy po omacku Myślimy, czasem na moment jak zapałka, błysk Ogień, ciepło, spokój i wieczna zagadka Niby znamy drogę, ale czy na pewno? Niby wiemy, rozumiemy, lecz gubimy się tak często Próbujemy, dzielnie bijemy los prosto w twarz W niezliczonych bitwach, o w lustrze twarz O święty spokój na naszym odcinku drogi Mówię grzecznie "proszę, zejdź z mojego kawałka podłogi" Tup, tup, no dalej nogi, wzdłuż równika Dzisiaj terra incognita, jutrzejszy cel - galaktyka
[Skrecze]
II. Wielkim wozem, drogą mleczną safari Kwiat wiśni w butonierce, tango na gwiezdnej sali Ślizg na fali, pod tęczą, w ciepłym deszczu Biały piasek pod stopami, wskazówki stanęły w miejscu Wieczny farciarz, tak myślę, że ktoś był łaskaw Powiedzieć "masz" i po głowie mnie pogłaskać He, patrzę na losy ludzi i przechodzę Sobie cichcem obok, by przypadkiem nie obudzić Patrzę na świat przez różne soczewki Domorosły detektyw, zaglądam pod podszewki Wkradam się za kurtyny, badam, rejestruję Potem wszystko na atomy rozkładam Buduję swoje metry kwadratowe, cierpliwie Mam nadzieję, że świat nie zwali się na głowę Biorę chciwie, łapczywie, bez opamiętania Kieszenie pełne snów, snów bez granic poznania
[Skrecze]Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.