Yo, yo, yo, yo, tu Dizkret Eldo zadzwoń do mnie, bo jedziemy na koncert i wiesz Czy jedziesz z nami, bo słyszałem Że jacyś ludzie chcą mieć z nami bitwę na wolno, człowieku I powiedzieli, że są od nas lepsi, człowieku Więc musimy zadzwonić i pogadać z nimi Że wiesz, że Obrońcy są lepsi, człowieku Trzymaj się, zadzwoń do mnie, big up
Chcesz żyć na krawędzi, mój styl cię w nią wpędzi Jak słyszę tych nędznych MC's, robię się senny A u nas bębny, rymy trzymają poziom I przy nas słabi MC's topnieją jak ozon Nie wiedzą co robią, chcą beef'u na wolno Mają tyle talentu co Monika Sewioło Czyli zero, yo, to Dizkret, Eldo z Deną Pezet - Obrońców Tytułu świeżość
Przemoc tylko werbalnie, zniszczymy tę bandę Która chujowe tracki tłumaczy undergroundem Takim gównem gardzę, posłuchajcie uważnie Nie odłożycie mic'a, tu wymienimy nazwę, yo Cieszę się, że tyle nowych twarzy Szkoda, że większość ssie, tak jak hip-hop magazyn Kupa gównairzy łapie fazy na hip-hop Ale większość wychodzi z techniką w stylu - idź stąd Siedź cicho, styl, my go mamy, ty zawracaj To praca, ćwiczenia, czysty rap jak [?] Twój skład to farsa, twój DJ nie jest mistrzem Ale chciałby być jak Deszczu Strugi i Twister To Dizkret, Obrońców dumny reprezentant Ilu MC's zjadłem na wolno? nie pamiętam Wszyscy te same wyrazy, rymy, problemy Nikt nie wie jak to robić, poczekaj, my wiemy
Jeśli chodzi o linijki jestem ekspertem Sprawdź tę biletów stertę, dla mnie hip-hop jest konceptem A znam tylu mistrzów, wielkich specjalistów Ale jak nie są w studio, to piana im bije z pysków A na żywca nawet dźwiękowiec umiera, gdy tylko coś powiesz Taki bałagan masz w głowie Urok zanika, adrenalina, hardcore taki Jakbyś po wybojach jechał dwie paki Liryczne porno odkrywam, z precyzją na wierzch wydobywam Rzeczy, które ci co rządzą próbują ukrywać Dekapitacja głów słabych MC, liryczne kaleki Coś klecicie, a ja okupuję decki Sprawdzam płyty Producenci biją się by dać mi beat'y Czysta poezja, król na tronie Więc widownia parter, królewska moc w mikrofonie Stara szkoła , co zrobisz, ja mam przechwałki Zapraszam cię do walki Zginiesz, widzisz mam setki kobiet wkoło Myślę, że zamiast Eldo powinienem być El Żigolo Futro, złota keta, o co kaman? Ja na wolno cię rozwalam Liryczna depesza co ciągle strzela Ja już 2000 rok, a ty wciąż nie zszedłeś z drzewa [tylko tekstyhh.pl] Lepiej sprawdź jak cię niszczę Mym mlekiem rap, mój mikrofon śle iskrę w mikser Który tnie słowo zanim znikniesz, to rozmiar XL Ścina cię z nóg jak dobry mixtape, bronię tytułu, hip-hop Mr Pezet, Eldo, Dizkret, opada szczęka Nie jak przy niezbyt tłustych bitach tłustego producenta Liryczna Mekka, leżysz na deskach Chcesz walki? przestań, nie szukaj we mnie konkurenta Daleko jest kres, więc wiesz, zbadaj swój refleks Gdy konstruuje rymy jak wynalazki Dexter Słodki jak Nestle, niech ci powiedzą kobiety Zabierz swoją agresywną dykcję do logopedy Jesteś liryczny lafik, zmierzymy się na battle Obrońcy Tytułu rozjebią cię jak [?] A ty jak nie potrafisz zostań w roli DJ'a Wyłącz mikrofon chłopaku, 1kHz już nie ma
Ee, zacząłeś kłapać japą na emeryturze Ja utnę ci ten pysk, a ty język, już nie będziesz kłapał dłużej Myślałeś, że jesteś mocny, bo byłeś jakąś legendą Załatwię cię jak tam w piwnicy pod Harendą Kiedyś jak rymowałeś wszyscy mówili yo Teraz krzyczą oh no, bo masz anty flow Nie masz prawa mówić, bo co to jest hip-hop już nie wiesz Odłóż tego mic'a, ten sport nie jest dla ciebie Czujesz? to odpada twój mit, jak tynk z muru Sam przegrałeś ze sobą w wyścigu kolumbijskich szczurów Trzy lata temu bym się przejął, że mi dosrałeś Teraz cię zjadłem, strawiłem, wypierdziałem i już zapomniałem Bez pytań, wiatr gwizdów to ty usłyszysz jak spytasz - jak tam moja płyta Prawda jest taka, że twój koniec był jak CEU odszedł z Trzyha, ee Jestem MC i mam swój honor, myślałeś, że nie odpowiem Powołasz się na zasługi, przypomnisz Radio Kolor Ja pamiętam to wszystko i za to recpect Ale to co robisz teraz jest po prostu śmieszne Weź swój Gibon Skład, znajdź umiejętności swe, bo gdzieś zgubiłeś je A taki młodzian jak ja da ci lekcje Ruszyłeś Obrońców w ich gnieździe, a to kurewsko niebezpieczne Nie wiem, może żartowałeś, nie poznałem się na tym żarcie Chciałeś, więc odpowiadam, taką naturę mam w genach Zresztą nic nie zrobisz, skończył się tobie limit na karcie Odłóż mikrofon, bo już nie masz nic do powiedzeniaTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.