Szukam w tym mieście równowagi Podnieście głowy to może zobaczycie mnie nad wami Brat z gwiazdami na nieboskłonie nad wami Jak kot delikatnie nad dachami Nocny wypad z otwartymi oczami Za nic mam zło, super bohater z super mocami Eternia wiecznie jak nieuchwytna przestrzeń Chcesz co chcesz skrzywdzić powietrze Myśl mam to przewagę że ten świat się podpala nienawiścią A mój już dawno przestał Miękko jak tych dwóch fajnych chłopaków z cadillaców Pokazuję fuck you światu Bum, bum szukam sensu szukam spokoju By zagłuszyć nadwrażliwość w sercu Tysiące wersów ich setki, zeszyty, płyty Wiesz teraz moda na wersy pisane pod beaty Przyszłość ślepa ja w niej jeśli Bóg da Prosty układ kupiłeś ten świat więc słuchaj
Wyśniłem sobie ten świat tak długo myśląc o nim Zupełnie po nic tak dla siebie by się bronić Przed nienawiścią, zazdrością , głupotą tych którzy Rządzą ziemią i chcą tylko ją zburzyć Nie wiesz którzy naciśnij guzik a w szkiełku Zobaczysz tych co dowodzą biegiem zgiełku Światowe sekty, religie zamiast Boga Ty tez możesz wieść ludzi do płomieni Waco jak Koresh To nowy punk rock, nowa anarchia Nowy sposób by dać radę z absurdem państwa Ja mam długopis i kartkę i w moim świecie Wypełniam przestrzeń jedząc poezje Wiesz gdzieś jest takie miejsce Wiesz gdzie wiesz Ty Tam gdzie łączą się te linijki w wersy Uwierz nie patrz na mnie jestem kiepskim wzorem Znajdź swój sposób by porozmawiać z Bogiem Idź z Bogiem życzę dużo odwagi Warto zacząć bić się by diabła zabić W imię tego który tlen wpuścił Ci w piersi Kiedyś gdy ledwo podnosiłeś swoje powieki Pamiętasz, idę prosto ciągle wierny Razem z wami by dojść do swojej EterniiTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.