Codzień jest tak samo, gdy przemykam po rewirach, Widzę bezdomnych ludzi, grzebiących po śmietnikach, To mnie dotyka, pieniądz daje władzę lub niemoc, Jedni zapierdalają, a drudzy zarabiają siedząc, Oni się męczą, ryzykując życie na drapaczach, Tyrają po dziesięć godzin by coś włożyć do garnka, Za pare groszy, biednemu zawsze wiatr w oczy, Może nie należe do nich, ale mam trochę litości, Widzę dzieciaka w szmatach tylko skóra i kości, Ręce odmarźnięte, oczy zapadnięte bose stopy, Nie należę do tych, których to nie wzrusza, Nie przechodzę obojętnie, rzucę do kapelusza, Nawet jebana złotówka, warta jest zachodu, Człowiek kupi bułkę, aby nie umrzeć z głodu, To co różni tych biedaków od jebanych nierobów, Chcieliby gdyby mogli, tamci mogą a nie chcą, Ci nie mają co jeść, a tamte pazożyty jedzą, Zamiast pójść do pracy zobaczyć jak jest ciężko, Zapierdalać pół dnia z jedną obiadową przerwą, W życiu mają lekko, biedak przesrane na starcie, Dołują się oglądając super słodkie szesnaste, Urodziny, gdzie rozpieszczone dzieciny, Biadolą swoje kaprysy, dostają co zapragną, Nowy hummer, ferrari czy jakieś nówka cabrio, A nie mają pojęcia do czego służy auto, Biedak patrzy na to, łzy mu z oczu płyną, Oni mają miliony, a jego nawet na paliwo nie stać, Kurewskie media, nie wiesz czemu ludzie kradną, No bo mamy twarde serca, traktujemy z pogardą, I nie raz zdaży się matoł, co zobaczy żebraka, Zajebie mu co ma choć tyle co kot napłakał Taki los biedaka, bogacz będzie po nim skakał, Ty mu napluj w twarz, zobacz łzy, zobacz ból, Śmiej się w ryj, no kopnij taki z Ciebie chuj, Zobacz spójrz, teraz stój, popatrz na cierpienie, Widzisz nie żałujesz skąpisz choć wypchane kieszenie
Na ulicach tylu w opłakanym stanie ludzi, Zamiast litości w Twoich oczach śmiech budzi, Zjawisko biedy, jutro możesz się nie obudzić, Postaw się na jego miejscu, życie płatać figle lubi
Życie zgotowało im piekło, gorsze niż ghetto, Gołe niebo i sen, dworzec i nie ma lekko, Wielu wymiękło, i bardzo boli mnie to, Każdy z nich codziennie ma gdzie indziej dom, Zbierają złom, a kobiety zbierają pieniądze, Dużo ich pod latarnią, to jest całkiem wygodne, Ale niegodne, jednak prawdziwe, lecz niedobre, Ale korzystne i tutaj dziewczyny wpadają w obłęd, Niemądre, nieroztropne lecz to zrozumiałe, Nie mogą umrzeć z głodu, więc zarabiają ciałem, Młode czy starsze panie, no bo jak jest ? Kto takie zatrudnia, los im każe się skurwiać, Nie ma takich którz dadzą hajs by mogli się ubrać, By mogli zjeść, choć żyję godnie, to swoje wiem, Bo nagą prawdę, odsłania mi każdy kolejny dzień, Wystarczy chwilę się przejść, dużo takich ludzi, Nie pomożesz mu wstać boisz że się ubrudzisz, Na prośby głuchy, udajesz że tego nie widzisz, Patrzę tak na Ciebie, Toma się takich wstydzi, Takimi brzydzi, którzy niewrażliwi, samolubni, Kupują chrupki by się poczęstować i wyrzucić, Nie jeden głupi, nie jeden bez grosza przy duszy, Ale mają serce, by słowa współczucia wydusić Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|