// INTRO: Ktośku 01100101001001001001001001 Ci wszyscy gitowcy, Giza, Luksor, wszystkie miasta Starożytnego Egiptu. Z pierwszej tamy, z drugiej tamy, z trzeciej tamy, z Nablusu, ze wszystkich miast gdzie Amenhotep był królem, Amenhotep miał złote włosy, był prawdziwym gitolakiem, pozdrawiam was serdecznie. //
We szklanej kuli pełnej paczuli widzi autobus którym doń gnasz. Plwa na ogumienie huncwot bez sumienia, twój bus łapie gumę, dostajesz zagłówkiem w twarz. Krwawisz jak prosię, kierowca w upale wymienia koło rzucając polskim mięsem. Dziadek obok konsumuje wytrwale jajko pachnące zgniłym przecudnie jajem. Dobra jedziecie, krwotok zatamowany, kolejna granica i nagle wtem wąsaty celnik, wypomadowany, na osobistą rewizję zabiera Cię. Jego podejrzenia są grube jak kciuki, jego dezodorant to wieloletni pot. Już wiesz, że ten urlop będzie bardzo długi, nie wiesz, że Maharadża nie zna słowa stop.
REF x2: Parszywy Maharadża czyha na twój urlop, Syn wraży się sroży na samą myśl Parszywy Maharadża czyha dziś i jutro, Ostrzy na ciebie swój piętnasty zmysł.
W hotelu jest pięknie, jest basen i browar, a przecież browara po wszystkim ci trza. Wybucha puszka, w browarze poduszka, w telemele tylko Al Jazira w oryginale. Pierwszego dnia na lokalnym bazarze sympatyczny sprzedawca sprzedaje ci amebę. Portfel za to znika jak sen jaki złoty, Maharadża ze śmiechu kładzie się na glebie - jak dr Yry. Było siedzieć w domu, ewentualnie do Pułtuska, rozwalony nochal też mógłby się trafić. Piłbyś ciepły browar, zupełnie jak tutaj, tylko za to wszystko, kurde, nie musiałbyś tyle płacić. Turnus Ci mija, ukąsiła cię żmija, niejadowita - ale zastrzyków sześć. Tamta blondyna, na którą się sposobiłeś, zostaje z Maharadżą, już prasuje mu dres.
REF x2: Parszywy Maharadża czyha na twój urlop, Syn wraży się sroży na samą myśl Parszywy Maharadża czyha dziś i jutro, Ostrzy na ciebie swój piętnasty zmysł.
// OUTRO: I czekamy tylko na superbohatera, który przyleci tutaj z następną drogą i zniszczy Supermaharadżę przy pomocy karabinu polskiej produkcji, zbudowanej z piętnastu różnych, dziwnych patyków. Jeden patyk jest długi, drugi patyk jest krótki, trzeci patyk ma na imię Patryk. Ej Patryk, jest właśnie najbliższym kumplem dra Yry, dr Yry nosi go w tylnej kieszeni, w drugiej kieszeni ma browar, Tym browarem polewa Maharadżę. Maharadża płonie, płonie i wybucha i znika absolutnie z tego wszechświata. Jesteśmy wolni, jesteśmy szczęśliwi, dzięki czemu Aga ambitnie się uśmiecha, dzięki czemu cała Polska się uśmiecha, dzięki czemu naprawdę jesteśmy najlepsi na świecie, Ja zwyciężam, państwo zwyciężają, a nawet "zdanżają" i zdążają na wszystkie autobusy i wszystkie tramwaje. Pozdrawiam serdecznie wszystkich gitowców z Gazy, pozdrawiam serdecznie wszystkich gitowców z Luksoru, pozdrawiam serdecznie wszystkich bywających w Egipcie. //Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.