Kiedy moja Salcie wpadła na falstarcie, bo po pierwszej nocy ona zaraz zaszła w brzuch. Tate kupił bilet i powiedział tyle: Płyń na morze, bo tam nawet goj ci będzie druh.
Ja wszedłem na łajbę, myślę: sobie znajdę miejsce, gdzie spokoju chociaż mała będzie krzta. Bosman dał mi koję i ja już się boję, bo nade mną i pode mną leżą innych dwa.
|: Oj, panie kapitan, ja się pana pytam: Gdzie jest na tym statek jakiś kulturalny zał? Ja zapłaciłem, ja się zdziwiłem, że bezbożny, że rozpustny tu zastanę stan. :|
Boże, dobry Boże, ruszyliśmy w morze, jakby nam na ziemi było gorzej niż psia mać. Chciałem się zapytać, gdzie mam Talmud czytać, okazało się, że jakiś sznurek ja mam rwać.
Dzień po nocy mijał, bosman się rozwijał, kazał szczotą czyścić pokład i pucować dzwon. Wachta mnie męczyła, cała reszta piła. Na takich warunkach, to ja mogę popaść w zgon.
|: Oj, panie kapitan, ja się pana pytam: Gdzie jest na tym statek jakiś kulturalny zał? Ja zapłaciłem, ja się zdziwiłem, Że bezbożny, że rozpustny tu zastanę stan. :|
Dookoła woda, a wysiadać szkoda, przecież zapłacone, a po wodzie chodzić źle. Kuk mi dał ziemniaki, worek chyba taki, on mi mówi, że ja powinienem obrać je, oj Tate!
Drogi Tate, kup ty mi ten statek, ja tu będę kapitanem, ja tu będę boss. Będzie wycieczkowo, będzie biletowo, a ty, panie mój, bosmanie, całuj piesa w nos.
|: Oj, panie kapitan, ja się pana pytam: Gdzie jest na tym statek jakiś kulturalny zał? Ja zapłaciłem, ja się zdziwiłem, Że bezbożny, że rozpustny tu zastanę stan. :|Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.