Czasem, czasem mam już dosyć was na max Czasem, może odpierdolisz się od moich rap kaset? Może daj se luz, ty, czasem daj se luz Weź na luz, to jest mój biznes
Mam już dość tych wszystkich, co szukają halo cały czas Stoją i pierdolą tak, jakby nie mieli swoich spraw Stoją tak, nic, tylko jarają szlugi Stoją i tracą czas, kocham jak ktoś mi mówi Eis nie będziesz już żadnym raperem Myślisz, że co, po tamtej kurwa płytce uda ci się wbić na scenę? Ty, proste, jestem na niej cały czas, a ty typku Wiem, że chciałbyś móc nawijać teraz na ten bit tu Wiem, że marzysz o moich podkładach Co, pewnie chciałbyś tamten bit Noona, który zresztą zjada? Który pan jeszcze powie, że się skończę? Specjalnie dla takich jak ty gram każdy kolejny koncert Dla całej bandy redaktorków z pism Co, nie wiem, chyba marzą, żebym nagrał na nich w końcu jakiś diss Co drugi z nich chciałby być raperem, a zresztą Kilku chyba nawet myśli, że jest, yo
Czasem, czasem mam już dosyć was na max Czasem, może odpierdolisz się od moich rap kaset? Może daj se luz, ty, czasem daj se luz Weź na luz, to jest mój biznes
Z dedykacją dla wszystkich, co wkurwiają nas, yo Śmieciu, wiem, że diss jest twoją pasją Ty, co jest z tobą? Chcesz być jeden na sto? Jak chcesz być ziom to zrób coś Albo weź się chociaż prześpij z jakąś laską Czasem, a propos ta, co teraz mieszka u mnie Potrafi tak nawinąć, że aż się wkurwię Czasem, wiesz, siedzę sobie, luz, piszę coś do bitu Jak ta panna podchodzi i wyjeżdża do mnie z tekstem typu Eis co z ciebie za biznesmen? Wiem, że przez ten twój ostatni dil to wpadłeś lekko pod kreskę Nie bój dupy, jeszcze mam te hajsy Ale może ty mi powiesz jak mam niby zrobić dużą bańkę? Idź stąd, nie wiem, z kimś na randkę Albo weź coś może kurwa zrób, zasłaniasz mi kartkę Mówisz: Eis zmień swoje życie. Co, nie jest fajne? Zmień życie? Raczej nie, ale chyba w końcu zmienię pannę
Czasem, czasem mam już dosyć was na max Czasem, może odpierdolisz się od moich rap kaset? Może daj se luz, ty, czasem daj se luz Weź na luz, to jest mój biznes
To mój biznes, ty lepiej pomyśl gdzie jest twój biznes Pokaż, że masz IQ jak Dizkret Nie wpisuj mnie na listę na wieczór Mam, co robić, nawet nie chce mi się szukać czystych dresów Muszę w końcu zrobić trochę cash'u i się wyspać Albo, nie wiem, zjeść obiad i się wysrać Nie podbijaj do mnie jak ziom znasz mnie z pisma Nie podbijaj do mnie na freestyle Chłopaku, weź trzymaj dystans Ja muszę dzisiaj jeszcze wpaść do studia, muszę nagrać wokal Potem skończyć płytę, nie jestem tu, żeby mnie każdy kochał Chcę tylko robić swoje, grać ten rap w Warszawie Tak, żeby już nikt się nigdy nie mógł na mnie zawieść To jest gra, która ma mnie zawieść na szczyt Bo urodziłem się żeby połączyć ten hip hop i plastik Czujesz nasz styl? Ty, proste że czujesz nasz styl To jest mój biznes, czasemTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.