Z dostojnym trzepotem skrzydeł wzbił się ponad ziemię stary kruk W pozornej ciszy Pokłoniły mu się prastare drzewa Wyrosłe ze Starszej Krwi Kruk wzniósł się wyżej i po raz ostatni Omiótł hebanowym okiem brokiloński las Chcąc zachować jego wspomnienie Na dnie zmęczonego serca W duszy przepasanej szarościami świata Pomknął na Północ W swą ostatnią podróż Towarzyszył mu tylko szary wicher Od zawsze dający oparcie jego skrzydłom Mleczne, ostre szczyty muskał piórami Płynąc na falach wiatru spoglądał w doliny W dziób chwytał poszepty płynących strumieni I nieskalane jak śnieg ostępy uśpionych lasów Wierzchołki drzew spogladały wciąż za nim Poznając mądrości wieków Dosięgnąć go chciały zbielałe burzany Omgliły go tylko pianą Gdy śniegi stopniały na skrzydłach smolistych Wyruszył w swą drogę daleką Przy blasku księżyca, wśród mroźnych powiewów, Szybował nad zmarznięta rzeką Czarnymi oczami spoglądał na ziemię, Na lasy w słońcu skąpane Ochrypłą swą pieśnią zwiastował nadzieję, Zwiastował wielką zmianę Płonie zmrok Płonie noc Znów bitwy nadszedł czas Bólu krzyk Gniewu wrzask Wrogowie są wśród nas Płonie zmrok Płonie noc Jęk z płuc wyrywa się Wroga szpon Krwawy cios Upada ranny kruk Strącony z niebiosów w otchłanie ciemności bez szans Skazany na wieczną tułaczkę w pałacu bez sal Ostatnia podróż wśród lasów przerwana przez los Wstęga isnienia przerwana przez zdradziecki cios Iskra życia wciąż goreje Ciałem wstrząsnął cichy dreszcz Dziób rozwarty w niemym krzyku, Czarne pióra moczy deszcz Wzbił się w niebo ponad chmury Chwaląc srebrny strumień gwiazd Czarnym okiem patrzył z góry, W strugach światła mierzył czas Już kolejne wzgórze w dole, W blasku słońca mieni się Lecz śmiertelny wróg znów goni I rozszarpać kruka chce Trwa morderczy wyścig z czasem, Ledwo starcza tchu Nieunikniona jest walka, Kto ją wygra znów Płonie zmrok Płonie noc Znów bitwy nadszedł czas Bólu krzyk Gniewu wrzask Wrogowie są wśród nas Płonie zmrok Płonie noc Jęk z płuc wyrywa się Kruka szpon Kruka dziób Skrwawiony pada łup Znów wzbija się w niebo, szybuje wśród mgieł Mija strumienie, wzgórza przykryte lasami Na wichrach skrzydlatych wiejących z północy znów gna By zakończyć swój żywot w spokoju wśród lodu, wśród skał Już ostatnie wzgórze w dole skąpane wśród mgieł Ostatniej podróży kruka wreszcie widać cel Strudzony spoczął w koronie dębu Na jednym z potężnych ramion Beobherisa By powspominać przez chwilę świat Przed nadejściem wieku miecza i topora Wieku wilczej zamieci Czasu Białego Zimna I Białego Światła Czasu Szaleństwa Czasu Pogardy Czasu Końca I dziecka Starszej Krwi które na zawsze zmieniło wszystko Stary kruk pożegnał się I powlókł swe czarne pióra Tam gdzie się narodził By dokonać żywota Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|