Dałem osiem lat wiary, że sie uda Osiem lat pracy to nie wiara czyni cuda To nie tylko pisanie tekstów, robienie bitów A jeśli tak myślisz to wyłącz to bez kitu To jest jak zdobywanie kosmosu, Możesz mieć sporo wiedzy, ale zawsze możesz więcej posiąść Siedziałem dniem i nocą Siedzę nadal i czuje w powietrzu to coś Jak czytając autobiografie Mice Davisa Czułem się jakby to było dzisiaj Jakbym tam był i miał Nowy York za oknem A gdzieś tam na moście ćwiczył grę Coltrey Nigdy to co robisz nie jest za dobre Chyba, że wolisz grać za drobne Nie czują tego to ich problem Chuj nawet gdy docenią to post mortem Cokolwiek, cokolwiek...
Jestem gościem co dobrze rozumie Jeżeli coś chcesz z życiem nie negocjujesz Trzymam to nadal, choć kolejny rok Ludzie pokazują jak bardzo mają w dupie to Szukam dialogu, słyszę frustracje, Koło zawodu okrąża nadziei stacje Ale nie mogę dać od siebie więcej Cokolwiek bo rzucają mi pretensje ciągle Wyplułem połowę zdrowia i psychiki Buja się jak ćpun co odwiedza odwyki Od euforii po depresje - pięknie I co mam podziękować po tym ? Nie, nie chce. Nie gram dla sceny a dla kilku ludzi O szacunek nie mam zamiaru się nawet trudzić Żyje raz a to właśnie moje życie Co do niego masz ? Jesteś ze mną albo nie, tyle.
Nie mam siły już ścierać się z wami Mam nerwów strzępy jak stary pergamin Stan obojętności : Kochaj albo nienawidź- Nie mam zamiaru się zmieniać byś mógł mnie przetrawić Jeśli wiem, że to nie kwestia moich błędów Może nie my, ale czas nas bierze na serio I jeśli będę musiał to wszystko jebnąć To zrobię to, bo już mi wszystko jedno Wchodzą zmiany a nie było ich w planach Wszystko jakby po coś i na nic gdy zawodzi wiara Częściej bywam pijany i zmęczenie dopada Ale dość wyrywania dni jak kartek z kalendarza Patrzenia na innych znów nie patrząc na siebie Nie jestem ślepy by nie widzieć tego co widzę pewien(?) Głuchy na ich puste słowa Liczę tylko na to, że nie będę musiał ich już więcej słyszeć Cokolwiek cokolwiek...
Jak będzie trzeba na bank popłynę Największy sztorm, poczuje że żyję Mentalność ludzka jest niczym Jeżeli wyczyn to tylko chronić własny tyłek Nie o to chodzi w tym wszystkim Liczę na bliskich i wiem muszę robić czystki Patologi w moim świecie kartka to urwisko Skurwysyny niech się uczą latać szybko Pod jaką skalę ty mnie dasz- W chuju mam Nie muszę się podobać, muszę robić rap W dziedzinę wsadzaj w jaką chcesz Co mnie etykieta którą daje byle pies Tworze więcej niż daje rzeczywistość Jak mam nie myśleć że to moja przyszłość Wierzyć w ludzi, wierzyć w hip-hop Jeżeli stawiamy go ponad wszystkoTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.