Gdy w letni wieczór przy winie się spotkamy Jak zwykle plotą - to o tym, to o owym kamraci Lecz odkąd ciebie zabrakło wśród ferajny Na tobie kończą się zawsze te rozmowy, mój bracie
To już tak dawno rzuciłeś dom i przystań Odszedłeś od nas, a dokąd - nikt nie wiedział, nikt nie wie To już tak dawno, plączemy się w domysłach Na jakim morzu czy lądzie szukać trzeba ciebie
Wszyscy wiemy, bo wszyscy cię znamy Że umiałeś sam sobie być panem Że nie byłeś jak my i że miałeś więcej szans Sprzeczne wieści przychodzą ostatnio Że nie żyjesz, że żyjesz dostatnio Choć nie mówi nic, lecz czeka stale ojciec nasz
Drobiazgów trochę po tobie mi zostało Kapelusz, książki, notatki, kartek parę - to wszystko Ty wiesz, ja nigdy zbyt dużo nie umiałem Lecz po swojemu rozumieć cię się staram, mój bracie
Zawsze chętniej dawałeś, niż brałeś Nigdy słuchać nikogo nie chciałeś Opowiadać umiałeś wspaniale, tak jak nikt Chciałeś chyba żyć jakoś inaczej Jeśli kiedyś cię jeszcze zobaczę To mi powiesz, że ci się udało lepiej żyć
Gdy w letni wieczór przy winie się spotkamy Jak zwykle plotą - to o tym, to o owym kamraci Lecz odkąd ciebie zabrakło wśród ferajny Na tobie kończą się wszystkie te rozmowy, mój bracieTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.