Mały świat wita nas a ten wielki się śmieje Wita ludzi wita dzień i gdy już jaśnieje Odprowadza sen pozdrawia niedobudzone cienie Lubi mgły lubi róż lubi czuć lubi móc Lubi wiedzieć że jest czuć potrzebę I chcieć dać oddech głęboki jak sens Nadzieja gdzieś czyha by zachłysnąć i uciec Zagubieni w tym wszystkim mamy prawo by ulec To nie szkodzi tylko wzbudza w nas podziw Do czasu który obok nas tak cicho przechodzi A cel na horyzoncie macha nam ręką Chce bym złapał go prędko idę za nim I tak mnie wciąż mami Chyba rankiem najlepiej wiemy dokąd zmierzamy On nie pamięta wczoraj i jest dziś i ty Stary straciło wpływ tylko patos z nas drwi Kochać dzień ten malutki czuć oddech Mieć szczęście żyć i nic więcej nic więcej
Wielka brama do ogrodu mojego małego świata Zaplatana winoroślą rosnącą tu przez lata Otwórz ją a ja oprowadzę cię w mig To przestrzeń w której nikt nie musi nic kryć Źródło prawdy woda którą bez obaw mogę pić W jej strumieniu kurz z twarzy chcesz zmyć (po to aby się zanurzyć) zostanę tu dziś dłużej Usiądę poprzyglądam się różowej chmurze Za bramą tego sadu jest świat lecący na dół Spadający w otchłań czasu z siłą gradu Jego wir chce drogę mi zamknąć Wciąga jak bagno i cuchnie jak szambo Dobrze znam go i wiem jak można ulec tym kantom Osiadającym na bani jak w oceanie plankton Dziś powracam właśnie stamtąd Gdzie łatwo oszukać się tanią trującą kołysanką Małe iluzję kłamią wielką złudną mantrą Momentalnie mogę stać się tylko kalką Kolejną warstwą w papierach pustego brzmienia W fabryce nowego fałszywego zatrudnienia Gdzie podczas liżenia lojalność nie ma znaczenia A prawda którą znam jest niedopowiedzenia Szukam gdzieś cienia w moim ogrodzie Jedno ze słońc spaliło mnie mocno po drodze Odpływam w górę od dna każdego dnia W wielkim świecie mój mały świat a w nim ja
Zrozumiałem to z wiekiem lepiej żyć w małym świecie Ale być w nim wielkim człowiekiem bo tu liczą się twoje czyny Patrzysz na zegar a inaczej biegną godziny Masz chwilę przejdź się po ogrodzie niewinności Dopóty nie zostaną rzucone kości zostaw tą matnie tego ogromu Uwierz mi że tam trudno doznać spokoju Infekcja wdarła się w ludzką świadomość Karmi ich papką brutalną jak zomo Każda z tych osób jest wielką niewiadomą I czuje się jak ósmy pasażer no stromo Durni ślepcy zjadają się nawzajem I powiedz czy takie życie jest doskonałe Korporacje niszczą ludzkie relacje Depczą jednostkę i naszą wyobraźnie Władza wplątana w tą całą intrygę Gdzie papier i sława to najważniejszy lider Jestem zbiegiem uciekłem stamtąd Mały świat wita mnie żegnając hardcore Nareszcie po tylu ciężkich latach Dorosłem by dotrzeć do nowego świata Tu chce spędzić resztę moich dni A za wielkim światem zamykam drzwiTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.