Wstaje pierwsza i krząta się po głowie porządkuje feerię obrazów i kolejność uczuć siebie usuwa z drogi stara się stąpać tak cicho jakby jej nigdy nie było.
Nie dotykam jej ranną taką mamy umowę i czekam żeby się rozmyła w monotonii pamięci nielojalności czasu. Czekam żeby wreszcie nie czekać cały boży dzień.
Nadchodzi wieczór i co dalej, drogi Lao Tzu? W tym miejscu zacinam się i konfunduję widownię te przymrużone oczy chińskiego kota. Zawsze w tym samym miejscu zmroku przechodzę na drugą stronę słowa, za obraz. Tam nie ma pojęcia samozaćmiewania. Jest wejście w światło, jedna pora czasu i jej twarz ufna, nieponiżona na wysokości naszych oczu i ust.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.