Wypływamy znów gdzie Arktyczna zimna toń Gdzie się miesza błękit nieba z bielą gór Tam gdzie wita nas złowrogo lodowaty klif I ogromny bezmiar tranodajnych pól
Gdy słońce się chowa za miękką warstwę chmur Wiatr wantami - jak na skrzypcach - pieśni gra Jeszcze słychać w oddali lodu głuchy grzmot A nasz ciężki rejs nieustannie trwa
Gdy za burtą widać wielki czarny grzbiet A po fali niesie się wielorybi śpiew Pada strzał i w cielsko harpun wdziera się Krwawa jatka wzmaga oceanu gniew
Fale coraz wyżej i piekło wzmaga się Jeden z masztów bez powrotnie zgubił się Dla niektórych będzie to ostatni rejs No a inni znów dziś wzbogacą się
W końcu okręt nasz w stronę lądu gna Chociaż żagle nam porwało - dziura w dnie Tranu pełne ładownie a przy burcie wal Jeszcze wiele pracy o tym każdy wie
Gdzieś przed dziobem widać cudny stały ląd Ptaków śpiew, zielone wzgórza, zapach łąk A przy kei stoi dziewka jasny blond W końcu widzisz swój rodzinny dom
Gdzieś przed dziobem widać cudny stały ląd Ptaków śpiew, zielone wzgórza, zapach łąk A przy kei stoi dziewka jasny blond W końcu widzisz swój rodzinny domTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.