Nie wierzyłam swojemu szczęściu Myślałam, ja pie*dolę, o boże Gdy na klaksonie zjawiłeś się pod moim balkonem Powiedziałeś: co robisz? Może chcesz jechać nad morze? Ok, wzięłam kostium kąpielowy, kanapki, klapki, siatkę na motyle Choć w brzuchu miałam ich już tyle, ze Hitchcock mógłby nakręcić Motyle Thriller na tej podstawie Gdzieś pod Płońskiem położyłeś mi rękę na nodze Glinojeck, pomyślałam: boże to już się dzieje To o czym marzyłam po nocach dziś się zdarzy Jak o mnie chodzi, może być teraz, tutaj, w tym samochodzie Nie musimy jechać nad żadne morze
Po prostu zjedź na pobocze I pie*dol mnie w białych słońca pokotach Niech nasze soki plamią siedzenia Niech tłuką się okna Niech ten buldorzeg z deski rozdzielczej głową tak robi A choineczki zapachowe…. Nie wiem co z nimi, ale też niech coś tam robią Ale ty tylko pytasz, czy wszystko dobrze I czy chcę z BP hod-doga Nie dzięki, wiesz, może potem Nie jestem teraz głodna
kanapki, klapki, siatkę na motyle kanapki, klapki, siatkę na motyle kanapki, klapki zjedź na pobocze
kanapki, klapki kanapki, klapkiTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.