Ten dzień za dniem, ten rok za rokiem Od dnia narodzin po przeznaczenia śladach Ciągle biegne nie wstając, ciągle za czymś latam Padam prawie na twarz, a tu już dzień po nocce wraca Więc trzeba wstać, gonić muszę sensu szukać Ufać ludziom jak wdychać swoje płuca Znowu nudy, znowu płacz, znowu ludzi pełno Znowu trudy, znowu radź sobie sam na pewno Mi wszystko jedno, czy to niebo czy to piekło Pękło coś , więc noszę zło i lekką ręką Dla mnie piękno, dobroć tą złość szpecą Dla nich słów potok, dla mnie to ich bełkot Teraz mam chyba więcej pokory w sobie Już nie tak bardzo denerwuje mnie człowiek A mój dystans do ludzi chyba powoli się skraca To moje życie i czas do niego wracać
Jestem kim jestem, nie zmienię się nie chcę Chodź już rozumiem dziś coraz więcej Uczę się żyć tak by dać sobie szczęście By widząc całe zło tu czuć się bezpiecznie
Marzenia rosną w siłę, w nadzieję trzeba wierzyć Dać z siebie wszystko, trzeba spłacić każdy kredyt Żeby nikt mi nie mówił, że on dostał wszystko wtedy Kiedy w kolejce stałem po swój talent Między tymi co się burzom i tymi co tak walczą Tańczą, smucą się i całą tą szarańczą Nie przegram jak inni, nie czuję się winny Bo jak byłbym inny przecież byłbym naiwny Wszyscy są bierni, wszyscy są tacy sami Bez cienia współczucia, bez jakiejkolwiek wiary Ciągle pędzą do przodu by tę gwiazdę złapać Ciągle pieniądz rządzi, każdy w stronę świata A ja się nie zmienię, chcę być inny niż wszyscy Nie chcę naprawiać tego co inni niszczą Jestem sobą, może mądry, a może trochę bystry Ale nie tak głupi by być taki jak wszyscy
Jestem kim jestem, nie zmienię się nie chcę Chodź już rozumiem dziś coraz więcej Uczę się żyć tak by dać sobie szczęście By widząc całe zło tu czuć się bezpiecznieTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.