Dziś nawet kropli, a uwierz mi, mordko Że z taką ekipą, to trudno nie zmoknąć Prasuję ciuchy i póki co spoko W tle puściłem prevki, co wkrótce rozniosą Sparzyłem się starym żelazkiem niechcąco Jak obawą, że znów się skuszę na potop Zakładam hoodie, nie pieprzone polo Przeszukując szafę rozprułem jak kokon Mój parkiet w dzianinie totalnie wszelakiej Już jestem zmęczony, a w chacie mam szmatex Nie, nie pamiętam, by wbić punktualnie Lecz spokojna głowa, czekają na gwiazdę To żart jest, bo bracie, ten portal z melanżem Co mimo upodleń się wiąże z socjalem Nigdy jakoś niе był komfortowy dla mnie Dopóki przynajmniej trzech niе przyjebałem Więc takim zamiarem, to będzie ciekawie Jak mleko, olewać, że coś jest rozlane Ostatni raz w lustro i bez niespodzianek Ponownie jak pojeb, więc akceptowalnie Skacze ciśnienie, zbiera na wymioty A zakładam dopiero kiksy na stopy Przekręcam zamek w rytm drgających dłoni Znów za drzwiami chaty się czuję jak Dory
Dziś idę na basen i woduję łódkę Wszyscy na wypasie są po pas okrutnie Wyglądam jak pojeb na swojej żaglówce Dlaczego nie zabrałeś dziś kąpielówek? Ktoś niby dla żartu coś chlapnął i w sumie Bym uśmiał się, gdybym tam skoczył na główkę A stoję w kapoku i kółku na dupie Ratownik nie wpada, bo utknął na burcie (utknął na)
I'm feeling sorry, but i don't know what to do I'm feeling sorry, but i don't know what to do
Osiedle, co zaraz tu wszystko się zacznie Wyglądam okienka, co błyszczy najbardziej Na balkonie już jest małe zgrupowanie Jak zawsze nikogo nie będzie na bramce I słyszę tych chorych pojebów, co krzyczą: "Ej, Blady nadchodzi, zaczynamy kino!" Mam dreszcze poniekąd, że pachnie już zimą I że to już lata jak coś nas złączyło Franula, Karol i Camana diabeł Mój brat jeszcze włosy ma nierozczochrane Na klatce Fenciszka, Wąsatego Papę Spotykam i wiem, że dziś będzie... Blaga na konsoli skacze przy basie Pekara i Dziubas z Kicajem na blancie Są nasze sprawdzone dziewczyny i zawsze Jest mi obojętna reszta koleżanek Wchodzę jak zawsze, oblewa mnie uśmiech Nikt na pierwszym planie nie glitchuje smutkiem Gorąco mi przez zmianę w temperaturze I nerwowo póki co zdejmuję kurtkę Musi minąć chwila, się klimatyzuję Bo na razie z gości jestem świeżym punktem Na świeczniku pytań: "Co słychać dziś u mnie?" Powoli dogasnę, rozlewają wódkę
Dziś idę na basen i woduję łódkę Wszyscy na wypasie są po pas okrutnie Wyglądam jak pojeb na swojej żaglówce Dlaczego nie zabrałeś dziś kąpielówek? Ktoś niby dla żartu coś chlapnął i w sumie Bym uśmiał się, gdybym tam skoczył na główkę A stoję w kapoku i kółku na dupie Ratownik nie wpada, bo utknął na burcie (utknął na)
Wrzę dwie godziny i nieźle się trzymam Dupy lubią kulig, więc suną do kibla Za typem znużonym tym tak jak amfibia Gdy wrócą, to dopiero zaczną się ślizgać Powoli oddechy oddają płomienie Jak turyści w Kraku, ja przez to nie pieję Wobec tej atrakcji chodzę obojętnie Być może to znaczy, że jestem u siebie A morda nie szklanka, to słyszę najczęściej Gdy te same buźki są w połowie pełne Ktoś wyciągnął album i chwali się zdjęciem To stężenie śmiechu, w atmosferze węgiel I dalej wertują te strony z przeszłości Ja tłumaczę komuś, że dziś mam kapoki Na kubkach smakowych, on nieustraszony I mówi, że z nim to się zaszczyt utopić Ktoś woła ze strony entuzjastów fotki Poszedłem tam, oblały dreszcze i poty To zdjęcie wypełzło nie tylko z przeszłości Negatywy w ciemni, tafla zimnej wody
I'm feeling sorry, but i don't know what to do Kubeł zimnej wody, tafla zimnej wody I'm feeling sorry, but i don't know what to do Kubeł zimnej wody, tafla... I'm feeling sorry, but i don't know what to do I'm feeling sorry, but i don't know what to do, oh...Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.