W sumie zaczynam myśleć, że to może być na serio To taki poziom, że już nie wypada nawet klęknąć A jestem z tych, którzy pierdolą vip room Bo zwykle gwiazdorka ma parcie, żeby pluć w tłum Marne swag'i, Polska, fame'y, nadal tylko w postach Postaw się na ich miejscu, wiesz już ile chciałbyś dostać? Przeżyłem dawno przed czym ostrzegała matka ich A mam na myśli opcje, które nawet trudno wybrać im Bo jestem z miejsca, gdzie reszta to tylko standard Wystarczą im etaty w robo, potem prokreacja, racja Ja nadal jestem chudy jak gdybym pił wódkę wciąż I w sumie przy tych planach trudno się nie skraplać w nią
Ktoś zaczął o mnie mówić, ktoś zaczął o mnie pisać Jestem już gotowy, żeby mieli powód dzisiaj Jedni zaczęli słodzić, drudzy podlali hejtu Jak masz charakter masz też wrogów i to zaakceptuj x2
Deys, ej, wchodzę na playground, my state of mind, bwoy Deys, ej, wchodzę Unchained jak Quentin'a Django Wiem, dziś brudzę się w tych znakach jak skryba Chcą rozkminiać, kończą na ścianach jak przy hieroglifach Man, moje zagrywki, ja olewam lajty, chcesz orbitować jak enterprise A z takim polotem to twoje sztandary se mogą pomarzyć, że zobaczą wiatr Tworzę religię, każdy prezbiter tu zmówi modlitwę jak zagryzam z bitem Zalewam litrem kolejny weekend i olewam to, kto teraz jest lider Jestem z tych, którzy w Polsce mają lepszy feeling Mają lepszy feeling w kategoriach z nowej ligi Nie wiem, kto czeka na mnie, wiem, że rozpaliłem sen Ogarniam tak jak facet, wiem, że byś odpuścił, manTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.