[Verse 1] Zapyta czy jest okej, jak może być tu okej? Kołyski nieprzytomne, mam pobudki jeszcze gorsze Znowu poproszę o Porsche używek w rollercoaster Miasteczko niewesołe, albo w sumie wesołe Zresztą weź mi opowiedz, bo w ogóle nie wiem o mnie Niefartem moją mowę możesz teraz tylko wspomnieć Kurwa, o co ja proszę, przecież nie masz lepiej niż ja Znam tylko labirynty i nie szukam nawet wyjścia Pomięte oczy mam, znów wymięte oczy mam Nie słodzę życia - na język to tylko ślina i kwas Dobrze, że moje rączki nie mają jeszcze dziurek A jak tak dalej pójdzie, to od środka wkłuję Bo nie wiem jak to jest, prochy, ja czy świat w mnie Tak czy inaczej, z tą symbiozą raczej para jest Budzę się na podłodze, porwany jak Panna Maria Kolejny zamek, a w nim Mario, a nie jego panna Patrzę na rączki, rączki, szkoda, że dziś niecałe Zagrałem w Jengę, ale rozjebałem układankę Ci ludzie randomowi nadal jak numery w Bingo Szkoda, że nietrafieni, spaceruję se jak widmo Dostaję kody, kody, że wieczór znowu grany Ja może, może pójdę, a jestem zakopany W głowie mózgowa odma, ciąży mi nawet O2 Potrzebna mi jest folia albo namiary worka A jeśli pikseloza, to mam nadzieję, dobra Bo nie chcę rozdzielczości mieć, tylko wypukły obraz Ja stoję na przystanku, straszny nawet bass w słuchawkach Co będzie jak przyjedzie bus, kurwa, dzwonię w iCar Opieram łeb o szybę i podaję szybko adres Zagrałem w Jengę, ale rozjebałem układankę Opieram łeb o szybę i podaję szybko adres Zagrałem w Jengę, ale rozjebałem układankę Układankę, układankę... x4Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.