A ja Bujam, bujam, bujam, bujam, bujam tu do rytmu Chuja wbijam, wbijam, wbijam, wbijam, wbijam ci krytyku Robie, robie, robie, robie, robie tu swój hip-hop A Ty spadaj, spadaj, spadaj, do mamusi cipko
Robię tu swój hiphop, jak ferrari samochody Tam gdzie dla mnie jest coś łatwe, dla ciebie są schody Bujam tym do rytmu, jak autem buja na polskich drogach Uważaj synku lepiej, żebyś nie spadł po tych schodach Z siłą jak tsunami, sunę, to da mi wiele, Zawsze tacy sami, sumę zgarniają skurwiele Helem nie katuję się, żeby mieć ten fajny głos synu Bo ja mam dobry głos, mafii boss, w brud tych rymów Trudu nie znam, bo param się jak Rychu tym rzemiosłem A rapera, o monotonnych tekstach, nazwę po prostu osłem Mam ten flow, płynę na bicie, w górę jak pstrąg A ty jesteś nie bardziej mocny, jak hmm Warka strong Słyszę gong, dla ciebie dźwięk ten jest jak zbawienie Jesteś tak odważny bracie, że uciekasz przed własnym cieniem Nawet, nie weźmiesz odwetu za te moje Braga Ale nie ma się co dziwić, no jesteś tylko łamaga
Nie chce mnie wydać żaden z pierwszej ligi ziomek W sumie wolę ekstraklasę, masz rację Tomek I choć swój domek mam poza miastem, na wsi czytaj To nie mam z tym kompleksu, o mój rap nie pytaj Bo nie znajdziesz go na pułkach, ani na cedeku Bo chcę pokazać, że mam lepsze skillsy człowieku Niż niejeden z ligi rapu, koło wzajemnej adoracji Niech rzuci kamieniem ten, kto twierdzi że brak mi racji Nie szukam akceptacji, ja bawię się słowem A dyrdymałami nie zaprzątam sobie głowę Nagrałem małą mi, na kradzionym znanym bicie To dziewczyny, co to o nich, tonęły w zachwycie Nie mówiąc o szesnastce na bicie kool shena To tym małolatkom w skutek traku opadała szczena Ale u Ciebie nie znajdę respektu, graczu pierwszej ligi Bo nie jestem twoim ziomem, nie ma nic na niby
Nie mam sponsora, nie gram we freshu i Harlemie I mam w dupie całe to hiphopowe podziemie Na ściemie budujesz swój wizerunek raperze A w szczerość twoich intencji po prostu nie wierze Środowisko hipokrytów i idiotów jak powiadał Eldoka Ej Foka sprawdź mój wokal, jaki jestem w Realu, ej foka Robię swój hiphop, nikt nigdy mi go nie zabierze Szczerze wierze w moich braci, z nimi Buduje przymierze Pluję na tą całą waszą twarz i waszą scenę Wyrzekniecie się swojej matki za odpowiednią cenę Może nie jestem hiphopowy, Nie wyglądam na takiego Bo nie mam na te drogie ciuchy hajsu, to coś złego Bo hiphop to mam w duszy, a na sobie zwykłe ciuchy I nie kręcą mnie zielone ze szkła śmiechu buchy Jestem świadomy umiejętności jakich ja posiadam Że was, połowo sceny, z zamkniętymi ustami zjadam Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|