powietrze nabrzmiałe od barw i światłocieni pulsuje miarowym oddechem spowolniony czas jak derwisz wirując w euforii od nocy do dnia zatracam się w tańcu, odpływam w hipnotyczny trans
ku przyjemności pod wiatr nienasycenia unosi się w górę jak mgła zapach zniszczenia
ku przyjemności do dna rozczarowania oglądam jak wali się świat autozagłada
srebrzysto-błękitny błysk, od głowy do stóp przebija na wskroś, penetruje od środka jak dren napełnia do cna, wypływa jak rozgrzana rtęć kaleczy i koi, oślepia i wypala strach poznanie rozkwita jak kwiat zadowoleniaTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.