Nikt we mnie nie wierzy, kiedy pierwszy rzucę studia Rap dla ludzi od człowieka, rap z ulicy dla podwórka To siedzi we mnie, od dzieciaka tkwie w temacie Nie sprzedam się pod publike, dla mnie mało ważny papier Mało ważne jest to, że ty nie chcesz mnie słuchać Wole mieć kumatych fanów, nie pionków co walą z ucha Za prawdziwych ściągam bucha i nikomu nie cukruje Zawsze z prawdą na gębie, możesz mnie nienawidzić dobrze się z tym czuje W porządku wobec siebie, z wiarą w Boga i bliskich Nie jestem z tych co szczęście przeliczają na korzyści Nie gonię za monetą, wyjebany na tym wyścig Kręce swoje na boku, przybijam gimby sen się ziścił Mocno wierzę, że wszystko jeszcze przed nami Człowieku, walczę o swoje między fałszywymi piraniami Tak dużo o mnie mówisz, nie znając mnie wcale Nikt nie chciał we mnie uwierzyć, dzisiaj stoję tu gdzie zawsze chciałem.
Siema! Wchodzi Sowa znów na bity kurwa Kolejny dzień napity, lecz nie ładowałem turban Nikt nie chce we mnie wierzyć, uważają mnie za trutnia Koleżka spada w dól, sytuacja jego trudna Trudna jego dusza, zatracona jest w katuszach Co dzień wita wschodem słońca i od rana łapie bucha Nie widzi jeszcze końca i nie strzelaj ziomek z ucha Jeśli go nie rozumiesz, w dupie masz i go wysłuchasz DDS KLIKA to ekipa, gdzie jest zawsze piona bita To tych kliku gości, gdzie hajs zawsze kwita Nie chcesz w nas uwierzyć, wyjebane mamy, wypad To my mówimy prawdę, kłamca szybko tutaj znika Poznaj tego typa, często był na narkotykach Odnalazłem swoją drogę, polepszyłem swój stan bycia Sporty, sorty, muzyka, sowa leci ci z głośnika Za dobre mordy z hordy odpalamy bacika.
Dziś chcesz coś ode mnie, a gdzie byłeś wczoraj? Kinol w chmurach, dzisiaj chcesz mi polać? Spierdalaj, bo mam cel, robię co ja chce I ma być jak ja chce, bo mam to po matce Już wena na kartce, a tu mi nie pisze Coś musi być nie tak, ale takie życie Śmieje, wcale tak źle nie jest Z dnia na dzień jest mi coraz weselej I fajne jest to, że od razu pisze Jak dobrze się poczuje i bit usłysze Właśnie teraz najlepiej jest mi dotrzeć Szkoda tylko, że tak rzadko jest mi dobrze Temu się nie oprzesz, spisuje zeszyt Che coś przeżyć, wjeżdżam aż włos ci się jeży Kto na całą Polskę propagandkę szerzy He? A nikt we mnie wierzy
Wbijam wersy do zwrotek, a za mnie piątki z ziomami Dla tych co są zawsze przy mnie, zarówno jak torba z plotkami Pomiędzy buchami od innych odizolowani A ty pierdol lamusie, tak często winien mi za nic Każdy wierzy w ciebie na tyle, ile sam jest w potrzebie Pozostali na glebie, choć czuli się jak w drugim niebie W głowach się jebie, wpatrzeni wszyscy w siebie Gdzie flota wyznacznikiem, dokąd biegną ludzie nie wiem Odbijam swoja stronę i z tym życiem gram o wszystko Wybiegam na boisko stawiając na szczycie hip-hop I nie obchodzi mnie ile wkładają w to wiary Jak zwykle niezależnie, na farcie, za dala od kary Nie dbam o to, czy wierzysz we mnie i czy mnie popierasz Z rapem związany na stałe, nawet gdy bieda doskwiera Chciałbyś zarzucić mi, że pragnąłbym za to monety Mam inny na hajsy patent, nie puszczam w obieg tandetyTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.