Wracam z długiej podróży, Z ulubionych kilku lat. Dym zasłania widok mi, Od wielu dni.
Jak długo można czekać, Nie zabliźnia mi się czas. Nieskończenie dłuży się, Drogi cel.
Zostawię Cię tu, Na końcu szarówki. Poddaję się, Choć widzę kres.
Ref.: W moich snach, na zakręcie, Płaczą ludzie dreszczem. Nie wiem jak - niepojęte, Ich twarze stają się. Szare dni, szarym szeptem, Lecą mi przez ręce. To co mam, w szarym mieście, Echem staje się, ije-ije.
Nic nie jest dobre, jak kiedyś, Witrynom z oczu patrzy źle. Dzieci w kałużach topią gniew, Z domu łez.
Oczy zmęczone powietrzem, Za powiekami chowam się. Matki więdną, życia im, Jakby mniej.
Zostawiasz mnie tu, Na końcu szarówki. Poddajesz się, Choć drogi cel.
Ref.: W moich snach, na zakręcie, Płaczą ludzie dreszczem. Nie wiem jak - niepojęte, Ich twarze stają się. Szare dni, szarym szeptem, Lecą mi przez ręce. To co mam, w szarym mieście, Echem staje się, ije-ije.
Unosi się wiatr, Sunie wolno, toczy strach. Gdy pukam do drzwi, Dziś już nie otwiera nikt.
Unosi nas wiatr, unosi nas mgła, Beznamiętnie gra na czas. Unosi się wiatr, unoszę się ja, Pędzę z prądem, z biegiem lat.
Zanosi się na to, Skończy się świat. Płaczą dzieci, płaczę ja. Unosi nas czas, unosi nas czas.
(c) 2019Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.