Może to już czas, by zacząć wszystko zmieniać Stanąć z boku w strugach cienia jak przybłęda bez imienia Szukająca zapomnienia Tylko obserwować - nigdy nie oceniać Zacisnąć usta bez zbędnego tłumaczenia Nie mam już zupełnie nic do powiedzenia A może powinnam wciąż drapać swieże rany By smak każdej klęski nie był nigdy zapomniany A każdy kolejny policzek zadany W nieskończoność do obłędu rozpamiętywany Byłby im w przyszłości po tysiąc kroć oddany Właśnie taką mam naturę słodkiej zemsty knuję plany Masa projektów ułożonych równo w głowie Każdy doskonały z żadnym nic nie zrobię I nikt sie już nie dowie jakie noszę w sobie fobie Może zamiast wegetować Zajmować się bzdurami Lepiej zamknąć oczy i otworzyć się wysoko Gdzieś ponad chmurami gdzieś tam ponad wami Gdzieś w górze Patrząc jak myśli spływają mi po piórze Jak strugi deszczu tą wiosenną burzę Tysiąc razy to powtórzę Tylko po to byś choć raz mógł się poczuć w mojej skórze Jak doknięta amnezją od samego urodzenia Pytam siebie w kółko co tu miałam do zrobienia Instynkt podpowiada dzień dobry do widzenia Czekam... I nic się nie zmienia To samo nie licząc lustrzanego odbicia Nie chcę mieć pewności, że jutro to już dzisiaj Wspominienia, skrawki życia Obietnice bez pokrycia Głupie sytuacje, tyle niepotrzebnych słów - nie myślałaś o tym wtedy dzisiaj lepiej już nic nie mów Odwracam wzrok do tyłu I co tam widzę?? Ludzi, których kocham a zarazem nienawidzę Pamiętam i się wstydzę Bo to wszystko czym się brzydzę To moje własne dzieło Mam prawo zrobić coś czego później pożałuję Za każdą porażkę tylko sobie podziękuję Tylko mój upadek Tylko ja go czuję Jaki mam kaprys - tak życiem swym kieruję To moje własne życie!! I jak mi się zechce to sobie je zmarnuję!! Tak więc cisza na mych ustach to nie znaczy zapomnienie Bo wszystko to powraca wraz z kolejnym tchnieniem Zapamietam aż do chwili kiedy trumnę spuszczą w ziemię Ze mną czy beze mnie będzie trwało ludzkie plemię Wbrew wszystkiemu oni wciąż isnieją Już na nic nie czekają a jednak się śmieją Jutro wstaje nowy dzień - zwą go nadzieją Bezwładnie poddają się słabościom W panicznym strachu przed samotnością Chwytasz się okazjii nazywając to miłością Nie szukaj bo nie znajdziesz jej w płytach chodnika Nie zobaczysz jej na szarych kartach pamiętnika Nie ma jej napewno w najstarszej legendzie Wariata obłędzie i nigdy nie będzie Pytasz więc gdzie jest - nie oczekuj cudów Spójrz tylko proszę pod podeszwy swoich butów!!! Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|