Mówili na nią, Czarna Ryfka A łzy im stygły na słonych wargach Mówili, że to nie jest prawda że ona śmierci się nie dała bo była przecież taka harda
Czarna Ryfka ta Czarna Ryfka płonące oczy i śmieszna grzywka w mrok nie ucieka, choć śmierci bliska gdzieś przyczajonej wśród rumowiska posłuchać pragnie tej kanonady prosto z księżyca przez barykady a sercem chwyta już łunę krwawą tę, co ponad gettem, i nad Warszawą Dyszy w noc ciemną, ubraną w krepę, uciekaj, Ryfka, tak będzie lepiej
I głodu smak już znały usta gwiazdy spadały w noc zastrzelone padały na aryjską stronę bo getto było dla nich obce i rany miało rozkrwawione
Czarna Ryfka…
Nie chce umierać na czyjś rozkaz Pieśń jak modlitwa wieczna i wierna ktoś tam za Ryfkę odmówił kadisz i chociaż była bezimienna to pozostanie nieśmiertelna
Czarna Ryfka… [2x]Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.