Czasem w życiu mnie nachodzą takie chęci I tym chęciom się oddaję bez pamięci, I nieduża chętka rodzi wielką złość, Czy ja jeszcze w moim życiu zmienię coś? I powiada mi głos z serca najwytrwalszy: Poznaj pana, który o coś w życiu walczy. Delikatnie, zza woalki, daj mu znak I intymnie szepnij tak:
Proszę pana, jak ja chciałabym Zostać pańską markietanką, Walcząc pośród najzimniejszych zim, Ciepłe miałby pan śniadanko. Dodawałabym ja panu sił I wołała z panem "veto", Byle tylko pan się o coś bił, A nie gnuśniał nad gazetą.
Innym ideały bledną, Innych nęci letnia woda: Panu nie jest wszystko jedno I już pan mi się podoba. I redutą przeciw siłom złym Stałoby się me mieszkanko: Proszę pana, jak ja chciałabym Zostać pańską markietanką.
Towarzyszką bym się stała pańskich lektur, Dozbrajałabym pociski intelektu I moczyła kompres, gdyby ból pan czuł, I wieńczyła laurem najuczciwsze z czół. A po latach, z nadwątlonym ciut bel cantem, Siedlibyśmy: kombatantka z kombatantem. Lecz na razie, wyobraźnio, ty idź precz, Dziś się liczy jedna rzecz:
Proszę pana, jak ja chciałabym Zostać pańską markietanką, Do ataku szedłby pan jak w dym, Mówiąc: "Dam im, pani Danko!" Ja mówiłabym na pana "Miś", "Dobrze, Misiu, żeś już przyszedł", Bo tak mówią sobie nie od dziś Walk frontowych towarzysze.
Innym ideały bledną, Inni nie chcą z losem igrać A pan chce, i jeszcze jedno, Pan nie musi wcale wygrać. Przegranego ja przygarnę też Zmierzchem, nocą, o poranku, Więc mi nie mów, że nie pragniesz też, Bym twą była markietanką.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.