Żyli sobie mąż i żona w PRL-u Mieli dzieci, znajomych także wielu Żona była sekutnica i hetera Taka, co to ciągle truje albo gdera Mąż był za to bardzo cichy i spokojny Prał, gotował, bo nie lubił w domu wojny Gdy wieczorem cicho wsuwał się do łóżka To od razu słyszał żony słowa te:
Posuń się stary, znów piżamę założyłeś nie do pary Posuń sie stary, znowu w kuchni zostawiłeś brudne gary Nie mam ochoty na gadanie, na pieszczoty, na głupoty Śpij dobrze, stary, do roboty jutro zbudzą cię zegary Nie marudź, chłopie, cały tydzień byłeś przecież na urlopie Nie moja wina, że nie miałeś za co jechać do Lublina Dam ci pierzynę, kładź się stary, co masz taka smutną minę Rano ci zrobię zupę mleczną na śniadanie no i już!
Po dwudziestu latach nastąpiła zmiana Odmieniona żona, rzecz to niesłychana Już nie gdera i nie robi głupiej miny Pamiętała, że dziś męża imieniny Zgotowała mu pierogi i szaszłyki Oraz inne niecodzienne smakołyki Ledwie goście drzwi zamknęli z drugiej strony Mąż usłyszał swojej żony słowa te:
Posuń się stary, twarde łóżko, a sprężyny jak gitary Chodź na pieszczoty, jutro fajrant, więc nie pójdziesz do roboty Jedno jest życie, trzeba stary wykorzystać należycie Daj mi buziaka, i już nie mów, och ty taka czy owaka Pamiętaj miły, byle było zdrowie, byle były siły Wskakuj do łóżka, to na Ciebie czeka ciepła już poduszka To prawda, stary, że tak bardzo się zmieniłeś, nie do wiary Jednak Cię lubię, choć dwadzieścia lat po ślubie, no to co! Co tam chrapie na kanapie właśnie onTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.