Dziewczyny całuj, bo jak nie, to zrosną im się wargi. Potem porwał mnie wiatr na kilka lat i nic, tylko pływanie; Ale przyszedł czas, napęczniał maszt i wziąłem się za panie. Gdy zrobiłem to angielskiej girl, wrzeszczała tak jak wściekła; Zatkałem plastrem wargi jej, wysłałem ją do piekła. Barania skóra, smoła i wosk to doskonały plaster; Im bardziej chciała wypluć go, on tężał coraz bardziej. Słuchajcie, kiedy śpiewam wam o mojej słodkiej Nancy; Ma biodra jak kocioł, a lubię też jej fałdki i falbanki. W Liverpoolu, ja wiem, dziewczyny jak pieprz, ej, słodkie są i dzikie, Ale żadnej z nich nie równać się z dziewczynami z mej ulicy. W irlandzkiej wsi gnijący torf kopałem całe lata, Na cytryniarzu pływam dziś, gnijące ciągam brasy. St. Patrick dżentelmenem był i facetem przyzwoitym; Zbudował kościół w Dublin Town i wieżę, i kaplicę. Z Irlandii wygnał węże i wysączył całą whisky, A potem w tan i śpiewał, i grał, i luzem puszczał zmysły. Hej, ruszał w tan i śpiewał, i grał, bo dziewczyny chciał ratować; Syrena z tego ogon ma, że zrosły jej się... nogi. (wargi - sic!) Każesz nam zwać się oficerem, a sam nie potrafisz związać liny; Nie umiesz nawet prosto stać, kiedy statek w sztormie płynie. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.