O, Paddy Maloney w Irlandii gdzieś żył, I żyłby tak dalej i whisky swą pił. Szalony pomysł nagle wpadł mu do łba, Żeby na wieloryby wyruszyć gdzieś w świat.
Ref.: Wielorybów, cholera, zachciało się mu!
Nigdy przedtem na morzu nie sprawdził swych sił, Nigdy dotąd nie pływał, nie znał żagli ni lin. Zostawił Irlandię i na statek wsiadł, Nie mógł nawet przypuszczać, co spotka go tam.
Ref.: Wielorybów, cholera, zachciało się mu!
Mijają tygodnie, w morzu wlecze się czas, Aż nagle zobaczył wielkie cielsko wśród fal. "Widzę go, jest tak wielki, że może mnie zjeść!" Szybko pobiegł do masztu i na reje chciał wleźć.
Ref.: Wielorybów, cholera, zachciało się mu!
W kilka chwil był na topie, drżąc trzymał się want, "Nic mi teraz nie zrobi, dobre miejsce tu mam." Nagle szkwał, wielki przechył, krzyk w górze... i co? Prosto w paszczę walenia wpadł Paddy Maloney.
Ref.: Wielorybów, cholera, zachciało się mu!
W jego brzuchu nasz Paddy prawie pół roku tkwił, Przyzwyczaić się musiał, nie odważył się wyjść, Aż pewnego poranka waleń zakaszlał zdrowo I milę w powietrzu leciał Paddy nad wodą.
Ref.: Wielorybów, cholera, zachciało się mu!
Teraz Paddy na lądzie bezpieczny i zdrów, Nigdy więcej na morze nie wybierze się już, Nie ma mowy, by kiedyś popłynąć chciał łodzią, "Pójdę w morze, gdy będzie kursował tam pociąg,
Ref.: Wielorybów, cholera, mam dosyć i już!" Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.