Podeprzyj bracie ciężki łeb, na ławie ze mną siądź. Posłuchaj, a opowiem Ci dziwną historię mą, Jak za żeglarski trud i znój odpłacił mi się los, Że Anglii mej wysoki brzeg już tylko wspomnień mgłą.
Powiedział gruby sędzia mi: "Tyś winny, Jimmy Jones. Nie będziesz się już więcej śmiał, odpłacisz drwinę krwią. Gdy do zdradliwej Botany Bay twój statek znajdzie kurs, To ugnij kark, bo jeśli nie - wisielczy poznasz sznur."
I wielkie fale poniosły nas do przeznaczenia bram. Wtem czarny okręt zjawił się, świtała wolność nam. I choć w kajdanach każdy z nas, to jednak chwycił broń I popatrz Stary - ręką tą skreśliłem szansę swą.
Nic nie wskórała piracka brać, nie pomógł także sztorm. W żelazne łapy Botany Bay złożyłem głowę swą. Wypełniał się skazańca los w słonecznym piekle tym. W kajdanach dzień, w kajdanach noc i bicz nad karkiem mym.
Myślałem: "Przyjdzie zdechnąć tu. To mej wędrówki kres." Lecz jednak przyszedł tamten dzień, żelazo pęka też. Uciekłem w busz, tam Jack Donahue przygarnął mnie jak brat I dzięki niemu wiem już dziś, jak słodki zemsty smak.
Z chłopcami z buszu pójdę w noc rachunki równać krzywd. W dalekiej Anglii zadrży ktoś, pomścimy druhów swych. I wstanie nad zatoką tą wolności pierwszy dzień. Tak zmienię treść legendy o przeklętej Botany Bay.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.