Aj, bolało serce Don Kichota Gdyby wyśmiewała go hołota I nie szczędziła mu kpin Don Pedro i don Diego Nazywali go lebiegą
Aj, odważnym przecież był junakiem Pojedynkował się z wiatrakiem To nie był wiatrak, to młyn Nieprawda, nieprawda A może winiarnia
Szukał najprościej Prawdziwej miłości A w zamian spotykał go pech Każda wybrana Gdy zginał kolana Spojrzała, słuchała i w śmiech
W Barcelonie Przysięgał jednej na balkonie A w Madrycie Anicie dawał życie swe
W Salamance Znów innej zwierzał się bogdance A w Kastylii Od razu kochał na śmierć
Nie szczędził czułych słów Nad brzegami Ebry Miłosnej dostał febry I wykpiony był znów
I w Bilbao Piętnaście dziewcząt go wyśmiało A w Tobozie Pokochał jedną na fest
Aj, ostatnia była to nadzieja Z Tobozy piękna Dulcynea I wreszcie zdobył, co chciał Bo w gruncie rzeczy wydra W lewym oku miała świdra
Aj, choć widział w niej najelegantszą A jego giermek Sancho Panso Za najpiękniejszą ją miał ... (?) ... (?) ją chował
A Don Kichota Porwała ochota By wszystkim pokazać, co ma Zjeździł kraj cały I pannom zuchwałym Pokazał, że radę im da
W Barcelonie Obrugał jedną na balkonie A w Madrycie Anicie cofnął słowo swe
W Salamance Pokazał figę swej bogdance A w Kastylii Unieszczęśliwił aż dwie
Lecz gdy znajdował się Nad brzegami Ebry Znów chłopak dostał febry Bo dowiedział się, że
Dulcynea Ta jego chluba i nadzieja Z jego giermkiem Uciekła licho wie gdzie I tak historia kończy się
Olé! Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|