Człowiek z krwi i kości, cała płyta jest o mnie zlepek wszystkich emocji podłożonych jak ogień mam tu tyle emocji, że nie ukryje za szybą na bitach gości, ale tych których znam na żywo wspieraj mnie albo puść moją dłoń i odejdź zetrzyj kurz z tej płyty albo wylecz fobie wbijaj nóż, ale wiedz że dam radę się podnieść wrócić tu i od nowa stawiać mury na sobie żyje wolny bez opcji żeby się zagubić bo jak Bóg realizuje plan wobec ludzi wiesz, że nigdy nie odmówie Ci pomocy jak spytasz nawet gdybyś potrzebował mnie w nocy i był dla mnie obcy wybacz, boje się tylko o Ciebie bo widze to wnętrze co jest słodsew niż Wedel i nie dotykam co nie jest moje stary nawet gdy było tu wcześniej bo stare zasady jeśli chodzi o respekt niekoniecznie o przyjaźń to byłby tu wojtas gdyby zaczął nawijać omijam źle okoliczności, albo nosze je w sobie daje im wolność, ale za to mogą ściąć mi głowe
Nigdy we mnie nie wątpi, nawet jeśli zawiodłem mówie, że nieświadomie to przeżyjemy odwrotnie jak oni chce ją ściskać i trzymać w objęciach bo żyjąc by umrzeć, chce umierać ze szczęścia jak leże tu w częściach na kanapie i gadam szukam serca do bitu który by to poskładał nadal wierze w Rap, i że coś tu zmienie choć mój demon mi wmawia, że to błędne myślenie nawet nie mogę uciec jak wchłania mnie wyśćig i skłania mi myśli do przekonania ich wszystkich że Bóg wie o wszystkim i rzeczywistość buduje to dla bliskich źle bo nas czas oszukuje czaść zamieść śmieci i posprzątać w głowie to nie on tak leci to dorośnij człowiek mam ten głośnik w sobie, szepcze im czułe słówka i tyle żalu w tej dobie że jest mokra wskazówka hajs, ostatnia rzecz jakże tu ważna to w kantorze banknoty zamieniamy na kłamstwa jestem oddechem miasta wiesz że zanim tu stanę człowiek z krwi i kości to nieodwracalne
Tak jak krew ten los płynie w żyłach od wieków a na tyłach psychiki głos pragnie rozlewu ma korzenie szlacheckie jak przodkowie na melanż powiedz co by zrobili gdyby wpadli tu teraz agresja tylko jeśli mi wypadną dwie szóstki trzecia będzie za milość jeśli tylko ją ruszysz nim się skruszy ekipa bo czasy nas gonią spadnie na nich płyta moja duma i honor jak co noc chwytam tu zycie za buty w snach widzę twarze nieruchome jak kukły między nami pomost tylko ja jestem smutny szczęście to jest owoc ale fałszem zatruty co mnie wzmacnia to wiara pogoń za marzeniem oddala się zamiast bliżej za każdym rokiem na scenie pozwala rozwijać się, ale wymaga poświęceń jak tlen już nie wróci nigdy w to samo miejsce dzień, miesiąc, rok pozostaną nieznane jesteśmy przecież podobni, zlepek wad i zalet śmierć dosięgnie nas więc nie pytam się o nią chodź jak spojrzy mi w twarz to zapłace jej słono Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.