to pierwszy dzień tygodnia, środa, jem pod boki łapie psa - tańczymy po południu w czwartek budzę się w dzień - wychodzę telewizor to mój stół, odwracam wszyskie krzesła w stronę drzwi psa już nie bęzie
piątek rano, mam selery - rzucam nimi do celu znowu nie trafiłem...
rozpisuję plan: piątek wieczoram, nie mam światła
okaleczyłem się, się nie ruszam poprawiam krawat, nie interesuje się
sobota na powrót, mam już wszystko! zaczęło śmierdzieć mocniej podnoszę wzrok, grzeję
niedziela zwyczajna gwoździe w ścianę, wbijam gwoździe